Ferie 2021. Tłumy na stoku, interweniowała policja. Jest reakcja RPO
Ferie w 2021 w dobie pandemii koronawirusa mogą nie być łatwe. Wraca sprawa stoku w Koszałkowie-Wieżycy, który ostatnio przeżywał oblężenie. Teraz w grę wchodzą kary od sanepidu, jednak w tej sprawie zainterweniował Rzecznik Praw Obywatelskich.
08.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 04:10
O sytuacji w Koszałkowie-Wieżycy pisaliśmy już wcześniej w Wirtualnej Polsce. Pomimo narodowej kwarantanny popularny stok na Pomorzu przeżywał w świąteczną środę istne oblężenie. - Tłumy ludzi, brak miejsc na parkingach - informowali czytelnicy portalu WP Turystyka.
To zwróciło uwagę policji i sanepidu. Funkcjonariusze przekazali materiały dokumentujące łamanie obostrzeń do prokuratury z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania w kierunku sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia. Za popełnienie tego przestępstwa właścicielowi stoku grozi kara pozbawienia wolności do lat 8, a inspektor sanitarny może nałożyć karę administracyjną w kwocie nawet 30 tys. zł.
Do powiatowego inspektora sanitarnego w Kartuzach zwrócił się zastępca RPO Maciej Taborowski. "Uprzejmie proszę o informację, czy w związku z opisaną wyżej sytuacją zostało wszczęte postępowanie w przedmiocie wymierzenia administracyjnych kar pieniężnych. O ile tak, proszę o przekazanie, za pośrednictwem platformy ePUAP, kopii całości dokumentacji dotyczących tego postępowania" - cytuje pismo Taborowskiego PAP.
Ferie 2021 w dobie pandemii koronawirusa. Stoki narciarskie zamknięte
Przypomnijmy: od 28 grudnia weszło w życie zapowiadane przez rząd rozporządzenie wprowadzające szereg obostrzeń, które obowiązywać będą do 17 stycznia. Hotele, baseny, siłownie i dyskoteki są nieczynne, a w restauracjach jedzenie jest wydawane tylko na wynos. Ograniczona została także działalność galerii handlowych.
Wśród nowych restrykcji znalazło się również zamknięcie stoków narciarskich. Mogą z nich korzystać tylko zawodnicy.
- Stoki narciarskie są zamknięte i nie można z nich korzystać bez względu na to, czy chodzi o narty, czy sanki - mówił w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski.