Feministki domagają się powołania pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn
Organizacje feministyczne w liście do premiera Donalda Tuska zwróciły się z prośbą o powołanie urzędu odpowiedzialnego za prowadzenie i koordynowanie polityki antydyskryminacyjnej. Apelują też do szefa rządu o spotkanie.
12.12.2007 16:30
Postulaty zawarte w liście poparły organizacje związkowe i osoby indywidualne, m.in. pisarki, aktorki i piosenkarki.
Przedstawicielki środowisk działających na rzecz równości kobiet i mężczyzn twierdzą, że przywrócenia urzędu pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn byłoby zgodne z nowoczesną, proeuropejską wizją Polski proponowaną przez Tuska w kampanii wyborczej i w expose.
Uważamy, że bez urzędu pełnomocnika sprawy kobiet nie będą traktowane poważnie. Zależy też nam, żeby nasz kraj wywiązywał się ze zobowiązań wynikających z członkostwa w UE - powiedziała Joanna Piotrowska z fundacji Feminoteka.
Zgodnie z dyrektywą Parlamentu Europejskiego wszystkie państwa członkowskie powinny były powołać taki organ do września 2005 roku - podkreślają feministki w liście do premiera. Przypominają, że Komisja Europejska zobowiązała polski rząd do powołania takiego urzędu do grudnia br., a niepodjęcie natychmiastowych działań w tym zakresie grozi Polsce karami finansowymi i naruszeniem standardów unijnych.
Zdaniem autorek listu, jedną z najpilniejszych kwestii wymagających podjęcia zdecydowanych działań jest poprawa ekonomicznej sytuacji kobiet. Zwracają uwagę, że nie wystarczy wspieranie przedsiębiorczości kobiet czy ułatwianie łączenia życia zawodowego z macierzyństwem, potrzebne jest również promowanie i wzmacnianie prestiżu kobiecych grup zawodowych i praw korporacyjnych kobiet. Może to być efektywne tylko wtedy, kiedy rząd będzie prowadził konsekwentną politykę równościową, która dotychczas była zaniedbywana - podkreślają.
Oprócz kwestii związanych z rynkami pracy istnieją palące problemy związane z przemocą, zdrowiem i edukacją, które mogą być rozwiązane tylko dzięki nowoczesnej polityce antydyskryminacyjnej, wspieranej i koordynowanej przez instytucje europejskie - uważają feministki.
List już po raz drugi trafił na biurko szefa rządu. Po raz pierwszy został wysłany na początku listopada, w momencie formowania się nowego rządu. Ponieważ za pierwszym razem nasza inicjatywa nie przyniosła efektu, teraz postanowiłyśmy włączyć w nią związki zawodowe tych grup zawodowych, które są sfeminizowane, jak pielęgniarki czy nauczycielki oraz grup kobiet, które pracują w zmaskulinizowanych zawodach, np. w górnictwie. Chciałyśmy też zebrać podpisy znanych osób popierających naszą inicjatywę, by pokazać, że to nie jest kwestia, o którą zabiegają jedynie środowiska feministyczne, ale że jest to sprawa znacznie większej grupy kobiet - podkreśliła Piotrowska.
Pod listem podpisały się m.in. prof. Maria Janion, prof. Magdalena Środa, Henryka Bochniarz, Magdalena Cielecka, Urszula Dudziak, Kinga Dunin, Agnieszka Holland, Kora, Hanna Krall, Piotr Najsztub, Kazimiera Szczuka, Tomek Lipiński, Beata Tyszkiewicz.