Federacja na rzecz Kobiet do premiera: refundować antykoncepcję
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zaapelowała do premiera o zobowiązanie ministra zdrowia do podjęcia kroków prawnych, by środki antykoncepcyjne były refundowane. Według organizacji m.in. niedofinansowywanie antykoncepcji świadczy o tym, że w Polsce nie są respektowane prawa kobiet do kontrolowania własnej płodności.
09.12.2005 | aktual.: 09.12.2005 21:05
List otwarty do premiera Kazimierza Marcinkiewicza, wystosowano z okazji przypadającego Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka.
Federacja podkreśla w apelu, że "w Polsce wciąż naruszane są prawa człowieka w kwestiach związanych z rozrodczością i seksualnością". Pyta też, kiedy rząd zamierza się wywiązać ze swoich międzynarodowych zobowiązań wynikających z ratyfikowanych przez Polskę konwencji ochrony praw człowieka.
W liście przedstawicielki organizacji przypominają, że w ubiegłym roku Komitet Praw Człowieka ONZ w swoich zaleceniach dotyczących stanu przestrzegania praw człowieka w Polsce zwrócił uwagę na poważne naruszenia praw kobiet w zakresie przerywania ciąży i planowania rodziny.
"Komitet ponawia swoje głębokie zaniepokojenie restrykcyjnym prawem aborcyjnym w Polsce, które może zachęcać kobiety do korzystania z niebezpiecznych, nielegalnych aborcji, którym towarzyszy ryzyko zagrożenia życia i zdrowia. (...) Komitet jest również zaniepokojony niedostępnością aborcji w praktyce nawet kiedy prawo na nią zezwala (...)" - czytamy w apelu przytoczone stanowisko ONZ.
Zgodnie z zaleceniami Komitetu, "państwo powinno zliberalizować swoje ustawodawstwo oraz praktykę dotyczącą aborcji, (...) powinno dostarczyć dalszych informacji na temat korzystania z klauzuli sumienia przez lekarzy oraz, na ile to możliwe, na temat liczby nielegalnych aborcji przeprowadzanych w Polsce".
Komitet dostrzegł również bariery w dostępie do antykoncepcji, ich wysokie ceny, brak bezpłatnych usług planowania rodziny oraz "charakter edukacji seksualnej". Komitet zalecił, by Polska zapewniła dostępność środków antykoncepcyjnych oraz bezpłatny dostęp do usług oraz metod planowania rodziny, też by szkoły włączały do programów szkolnych dokładną i obiektywną edukację seksualną.
Swoje stanowisko odnośnie zdrowia kobiet minister zdrowia Zbigniew Religa wyraził na jednej z konferencji w listopadzie. Powiedział wówczas, że nie będzie refundacji środków antykoncepcyjnych, bo "te nie są lekami, a uprawianie seksu nie jest chorobą". To jest sprawa zdrowych ludzi. Ludzi mających rozum, mogących postępować tak, żeby druga osoba nie zaszła w ciążę - dodał.
Poinformował wtedy także, że nie wystąpi o refundację zabiegów zapłodnienia in vitro.
Autorzy rządowego sprawozdania z wykonania ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz o skutkach jej stosowania za 2004 rok przyznają, że w Polsce jest ograniczony dostęp do środków umożliwiających świadome macierzyństwo.
Refundowane (w wys. 70%) są tylko trzy, nienowoczesne leki, które mają także działanie antykoncepcyjne, oraz preparat (refundowany w 50%) zarejestrowany jako lek dermatologiczny, z dodatkowym działaniem antykoncepcyjnym.
Obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają na wprowadzenie leków z bezpośrednim wskazaniem antykoncepcyjnym na listy leków refundowanych. Minister zdrowia w rządzie Marka Belki - Marek Balicki podejmował próby zmiany tej sytuacji. Przedstawiony przez niego w ubiegłym roku projekt tzw. ustawy zdrowotnej przewidywał wpisanie środków antykoncepcyjnych na listę leków refundowanych, lecz Sejm uchwalając ustawę wykreślił ten zapis. Do nowelizacji projektu minister ponownie wprowadził taką możliwość. Projekt, który trafił do Sejmu w czerwcu zeszłego roku, jest w toku prac parlamentarnych.