Fatalny bilans sylwestra w Holandii. Nie żyje 19-latek

Co najmniej 200 osób zatrzymanych - to bilans sylwestrowej nocy w Holandii. Kilku funkcjonariuszy, jak podaje "Dutch News", zostało rannych - w większości od wybuchu petard.

Policjanci interweniowali w całym kraju w związku ze zgłoszeniami dotyczącymi podpaleń, aktów wandalizmu i ataków na umundurowanych funkcjonariuszy służb ratunkowych.

W Capelle aan den IJssel jedna osoba została zastrzelona po kłótni na imprezie. W Hadze spłonął radiowóz. W Rotterdamie podpalono 110 samochodów i skuterów, a kilka osób zostało dźgniętych nożem. W miastach Alphen aan den Rijn, Bedum i Hedel policjanci pomagali strażakom przy akcjach gaśniczych. W Huizen, gminie Poortugaal oraz w dzielnicy Amsterdam-Zachód usiłowali rozproszyć grupy zamaskowanych mężczyzn.

- To całkowicie niedopuszczalne - podsumowuje miniony sylwester Peije de Meij, odpowiedzialny za koordynowanie działań holenderskiej policji. - Kominiarki nie mają nic wspólnego z zabawą. Wychodzenie na ulicę i szukanie konfrontacji z policją jest nie do przyjęcia - podkreśla, dodając, że cały sylwestrowy wieczór był "wypełniony poważnymi incydentami".

Chociaż oficjalnie fajerwerki zostały zakazane w 16 holenderskich miastach - w tym w Amsterdamie, Rotterdamie i Eindhoven - świętujący Nowy Rok i tak je odpalali. W Haarlem w wyniku wybuchu petardy zginął 19-letni chłopak. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie.

W Den Bosch małe dziecko zostało poważnie ranne w wyniku pożaru na balkonie, który najprawdopodobniej również był spowodowany fajerwerkami. W wielu wioskach, jak podają lokalne media, od petard uszkodzone zostały też samochody i szyby w oknach.

Sprawdził się czarny scenariusz. Policja w Niemczech ostrzelana

Noworoczny pościg po Warszawie. Uciekając, skasował latarnię

Źródło: "Dutch News"