Faszyzm kontra lewactwo, czyli o intelektualnym lenistwie elit [OPINIA]
Współczesny podręcznik do politologii mógłby zostać zredukowany - bez większej szkody - do dwóch krótkich rozdziałów: "Kto jest faszystą" oraz "Kto jest lewakiem". Studenci otrzymaliby stosowną listę kryteriów, definiujących przynależność do jednego z ideologicznych obozów - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
W ramach kompromisu moglibyśmy dorzucić rozdział trzeci, zawierający jedną, zwięzłą, łacińską maksymę: "Tertium non datur".
Najbardziej jaskrawy obraz tego nowego podziału widzimy dziś w Ameryce Donalda Trumpa.
Dla wiernych akolitów 47. prezydenta USA wszyscy polityczni przeciwnicy to po prostu nieuleczalni i niebezpieczni lewacy, globaliści, czyhający na naszą wolność, popierający multikulturalizm, zwolennicy masowych aborcji i masowych tranzycji, nienawidzący białych, heteroseksualnych mężczyzn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korzenie rosyjskiego zła. "To się zdarza zbyt często"
Z kolei dla polityków i wyborców z drugiej strony barykady Trump i jego najbliżsi współpracownicy to kryptofaszyści, czyhający na naszą wolność, rasiści i bigoci, zwolennicy eksterminacji nielegalnych imigrantów, nienawidzący czarnoskórych lesbijek.
Tertium non datur, trzeciej możliwości nie ma.
Każdą decyzję i każdą propozycję można uzasadnić wojną z "lewactwem" lub z "faszyzmem". Pierwszy przykład z brzegu: sekretarz obrony USA Peter Hegseth, który niemal w każdym wystąpieniu podkreśla, jak bardzo jest skupiony na zwalczaniu "wokeizmu" i politycznej poprawności w amerykańskich siłach zbrojnych. Usuwanie kobiet z najważniejszych stanowisk dowódczych czy wymazywanie zdjęć czarnoskórych bohaterów II wojny światowej z archiwów Pentagonu wydaje się ważniejsze niż realne potrzeby i realne reformy armii. Sam Donald Trump nie może się powstrzymać przed wylewaniem jadu na swoich politycznych oponentów nawet w oficjalnych komunikatach, publikowanych z okazji świąt narodowych.
Druga zaś strona wykorzystuje każdy pretekst, by zarzucić Trumpowi dyktatorskie zapędy, zamach na demokrację i tego typu bezeceństwa, nawet jeśli owe denuncjacje mają bardzo cienkie podstawy.
Stwierdzenie, iż prawica i lewica - na całym świecie, nie tylko w USA - się radykalizują i odwołują do coraz skrajniejszych segmentów własnego elektoratu, brzmi banalnie. Jednak podział na "faszystów" i "lewaków" wynika również ze zwykłego, intelektualnego lenistwa.
Jakiż to przydatny, zgrabny wytrych: politycy przemawiający z parlamentarnej mównicy czy występujący w programach telewizyjnych, nie muszą już przygotowywać się do debat na najważniejsze tematy. Po co tracić czas na czytanie raportów i zagłębianie się w statystyki, skoro zawsze można jednym zdaniem zdefiniować adwersarza jako "faszystę" lub "lewaka". I mieć sprawę z głowy. Sprzeciwiasz się deportacjom Latynosów do więzienia w Salwadorze? Jesteś lewakiem. Popierasz odebranie federalnych subsydiów Harvardowi? Jesteś faszystą. Krytykujesz Trumpa za jego politykę celną? Jesteś lewakiem. Lubisz Elona Muska? Jesteś faszystą. I tak bez końca…
Ktoś, kto stwierdziłby publicznie, iż Ameryka, owszem, boryka się z problemem nielegalnej imigracji, ale może należałoby rozwiązać ten problem mniej brutalnymi metodami, zostałby uznany za człowieka niespełna rozumu. Ktoś, kto oświadczyłby, iż Elon Musk, owszem, ma niezdrowe poglądy polityczne, ale jest geniuszem biznesu, zyskałby miano ekstrawaganckiego kosmity.
Niestety, w świecie, w którym tertium non datur, takie odważne deklaracje są automatycznie wypluwane z dyskursu publicznego, a ich autor poddawany medialnemu ostracyzmowi. Co gorsza, podobne opinie tylko pobudzają intelektualnie adresatów. A komu to dzisiaj potrzebne?
Marek Magierowski dla Wirtualnej Polski
Marek Magierowski, dyrektor programu "Strategia dla Polski" w Instytucie Wolności, ambasador RP w Izraelu (2018-21) i Stanach Zjednoczonych (2021-24), były wiceminister spraw zagranicznych. Autor książki "Zmęczona. Rzecz o kryzysie Europy Zachodniej" oraz powieści "Dwanaście zdjęć prezydenta"