Farmaceutyki "na krechę"
Coraz więcej osób wykupuje leki "na zeszyt" - alarmują farmaceuci. Tłumaczą, że nikt nie chce brać odpowiedzialności za życie pacjenta, który nie ma pieniędzy na wykup leków, np. kardiologicznych czy na nadciśnienie, więc sprzedają je "na raty" - informuje "Nasz Dziennik".
Około 70% klientów apteki w Zawadzie pod Zamościem kupuje lekarstwa "na kreskę". Nie jest to odosobniony przypadek i nie dotyczy bynajmniej tylko rejonów wiejskich. Coraz częściej pacjenci w całym kraju nie wykupują drogich środków lub kupują je właśnie "na zeszyt".
- Znaczna część pacjentów znajduje się w skrajnym ubóstwie. Czasami nie stać ich na zapłacenie 20 zł za lek, mówi Danuta Ignyś, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Dodaje, że pacjenci chorujący na nadciśnienie czy na cukrzycę wydają miesięcznie ok. 200-300 zł. Wielu z nich wstydzi się, że nie ma pieniędzy na leki.
Pacjenci "oszczędzają" lekarstwa. - Zdarzają się przypadki, że pacjent, który ma problemy z nadciśnieniem, nie bierze systematycznie leków, a tylko wtedy, kiedy ma podwyższone ciśnienie. To jest absurd. Tym samym ściąga na siebie niebywałe niebezpieczeństwo, zaznacza Ignyś.
Aptekarze pomagają jak mogą - sprzedają po prostu lekarstwa "na raty". - Nikt nie weźmie na siebie odpowiedzialności za życie pacjenta, który nie ma pieniędzy na wykup leków. Dlatego farmaceuci sprzedają takie specyfiki "na krechę" - mówi Wojciech Giermaziak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi. Tłumaczy, że niektórzy chorzy oddają pieniądze po kilku dniach, inni dopiero po miesiącu, po wypłacie renty czy z innych źródeł.
Są jednak i nieuczciwi pacjenci. - Zdarzają się rzadko, ale jednak są. Wolę jednak stracić te parę groszy, niż odmówić komuś pomocy - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" kierowniczka jednej z warszawskich aptek.(PAP)