Farfał: brakuje pieniędzy, ale konkurencja ma gorzej
- To błędne założenie, że jeśli coś się robi taniej, to z uszczerbkiem dla programu. Ale nie ukrywam, że w ciągu dwóch tygodni w spółce zapadnie decyzja o zwolnieniach grupowych - powiedział "Rzeczpospolitej" p.o. prezesa TVP Piotr Farfał. Dodał, że rzeczywiście TVP potrzebuje cięć. - Ale nasza konkurencja jest w dużo gorszej sytuacji niż my - dodaje.
- Po pierwszych pięciu miesiącach doszliśmy do wniosku, że pieniędzy z reklam może być na koniec roku mniej niż zakładaliśmy w nowelizowanym wcześniej budżecie - mówił Farfał. - Ale nasza konkurencja jest w dużo gorszej sytuacji niż my, bo już na początku roku popełniła kardynalne błędy. Do tej pory znaleźliśmy dużą część brakujących pieniędzy.
Farfał mówi, że okazało się, że "cięcia muszą pójść jeszcze głębiej". - I nie chodzi o anteny tylko o całą spółkę. Rzeczywiście jest to kwestia 200 mln zł. Dzięki tym oszczędnościom spółka w 2010 roku zacznie wychodzić na prostą - dodał.
Te oszczędności to m.in. zwolnienia. Jak mówił p.o. prezesa TVP 177 osób odeszło już w ramach tzw. dobrowolnych odejść, a wcześniej ponad 40 osób po likwidacji telewizyjnego ośrodka zdrowia. Dziś TVP zatrudnia 4400 osób z ośrodkami regionalnymi.
- Na razie nie chcę mówić o liczbie. Poza tym są jeszcze osoby, które mają umowy na czas określony. Nie będzie tak, że zwolnimy wszystkich; chcemy, żeby zostali najlepsi.