Polska"Familiada" i Mucha zaszkodziły PO?

"Familiada" i Mucha zaszkodziły PO?

"Familiada" i Mucha zaszkodziły PO?
Źródło zdjęć: © WP.PL

25.03.2010 15:52, aktual.: 29.04.2010 13:53

Czy Joanna Mucha i Sławomir Nowak prowadząc polityczną "Familiadę" zaszkodzili Platformie? A może PO jako partia Komorowskich i Sikorskich nie jest tak atrakcyjna jak partia Tuska? Bo tak jak prawda leży tam, gdzie leży, tak fakt jest faktem: PO w sondażu Wirtualnej Polski odnotowała spory zjazd w dół. Patrząc na spadek PO i niewielki wzrost w PiS-ie można założyć, że niektórzy widzowie niedzielnej debaty pomyśleli: - Ach, gdzież ta adrenalina z czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego - i tam przenieśli swoje głosy.

W tym sondażu PO ma 38% poparcia to oznacza 5 punktowy spadek w porównaniu z poprzednim badaniem. To także pierwsze od stycznia zejście rządzącej partii poniżej granicy 40% poparcia. To oznacza, że albo Polakom nie podoba się prawyborcza rywalizacja w PO, albo raczej poczuli przesyt obecnością Platformy w mediach. Bo od kilku miesięcy żyjemy w medialnym teatrze, gdzie role główne i drugoplanowe grają politycy rządzącej partii. Opozycji pozostały epizody, a te nawet najlepiej zagrane nie zmieniają wymowy sztuki. Jeśli sądzić po wynikach kilku ostatnich sondaży, to PO w tej dziedzinie jest mistrzem. Do tej pory żadnemu ugrupowaniu choćby w zbliżonym stopniu nie udało się zabetonować sceny politycznej w naszym kraju. Mimo, że w kolejnych sondażach PO raz leci trochę w górę, a potem w dół, to jest jedna granica , której nie przekracza.

Chodzi o możliwość samodzielnego rządzenia. Rozkład mandatów wykonywany na podstawie badań (w ostatnim 247 posłów) jasno pokazuje, że to zmartwieniem innych partii może być, jak stać się koalicjantem PO. Platforma, jeśli zdobędzie pałac prezydencki w tym roku i otrzyma podobny wynik w wyborach parlamentarnych w przyszłym może rządzić sama. By zrealizować taki scenariusz ma wszelkie atuty łącznie z podyktowaniem terminu wyborów parlamentarnych. Jeszcze niedawno liderzy PO zapewniali, że wybory odbędą się na wiosnę 2011 r., by nowy rząd spokojnie mógł się przygotować do unijnej prezydencji. Teraz to raczej przebieg prezydencji może być wypadkową politycznego kalendarza PO. Bo czyż można sobie wyobrazić lepszą kulminację kampanii: unijny szczyt w Warszawie czy Gdańsku i premier Tusk, który nie jest poklepywany, jak chciał PiS, a sam poklepuje unijnych polityków po plecach?

Czym może odpowiedzieć PiS? Na razie jego wynik to jednocześnie mocne i słabe 23% poparcia. Partia Kaczyńskiego przypomina Adama Małysza w tym sezonie, który czeka na swój jeden oddany dobrze skok, a potem i tak się okazuje, że wygrał Amman. Wyraźnie widać, że PiS nie bardzo ma pomysł jak się dobrać do PO. Naprzemienne odbicia w prawo i powroty do centrum tylko dezorientują elektorat. Wydaje się, że w PiS króluje teraz strategia znana z niektórych brydżowych pojedynków pt. co swoje i do domu. Jak to wygląda w języku polityki? Niech Lech Kaczyński w kampanii scementuje nam poparcie, a potem zobaczymy co dalej.

A poparcie dla PSL i SLD bez zmian. Tyle, że to świetny przykład, że to samo nie dla każdego to samo znaczy. Dla partii Pawlaka 6% poparcia w sondażu internetowym to pozytywny przekaz - skoro tu dostajemy tyle (a na ogół jesteśmy niedowartościowani) to znaczy, że wchodzimy do sejmu. Ale dla lewicy, która ma dwa oczka wyżej, to przykry komunikat: od wypadnięcia z sejmu dzieli nas 3%, a od dojścia do władzy co najmniej dwadzieścia. Co może oznaczać, że Grzegorz Napieralski, jeśli chce zasiąść w fotelu przy Alejach Ujazdowskich musi radykalnie zmienić oblicze lewicy. Machnąć ręką na obronę PRL i esbeckich emerytur, a raczej zacząć budować lewicę jako alternatywę dla PO. A czasami sprawia wrażenie jakby nie wiedział, że generał Jaruzelski wprowadzał stan wojenny a nie parytety.

Grzegorz Osiecki, dziennikarz "Dziennika-Gazety Prawnej", specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także