Fałszywy alarm w byłej stoczni Marynarki Wojennej Navy Yard w Waszyngtonie
Fałszywy alarm o strzelaninie na terenie bazy Marynarki Wojennej Navy Yard w Waszyngtonie. Amerykańska policja nie znalazła dowodów. Trwająca kilka godzin blokada bazy została odwołana.
Około 7:30 rano czasu lokalnego pracownica bazy Navy Yard zadzwoniła pod numer alarmowy 911 i poinformowała o strzelaninie. Telefon spowodował masową reakcję sił bezpieczeństwa. Na miejsce skierowano setki policjantów, funkcjonariuszy FBI, agentów Secret Service, służb ochrony i innych jednostek.
Baza została zablokowana, przy wjazdach powstały gigantyczne korki, pracownikom bazy nakazano pozostanie na miejscu.
Okazało się jednak, że żadnej strzelaniny nie było, cała sprawa okazało się nieporozumieniem. - Nie było żadnego aktu kryminalnego, nie było strzelaniny, nikt nie został ranny. Nie sądzimy, że była to celowa próba wprowadzenia nas w błąd - mówiła szefowa waszyngtońskiej policji Cathy Lenier.
Według niej kobieta, która zadzwoniła pod numer 911 informując, że słyszała strzały postąpiła zgodnie z zaleceniem służb ochrony by informować o wszystkim co wydaje się podejrzane.
- Naszą operację traktujemy jako realistyczne ćwiczenia - stwierdziła Lenier.
Navy Yard to dawna stocznia, w której obecnie znajduje się siedziba części dowództwa marynarki Wojennej. Zastosowane tam środki bezpieczeństwa mają związek z faktem, że w 2013 roku doszło tam do strzelaniny, w której zginęło 12 osób. Obiekt położony jest niemal w centrum miasta, blisko budynków rządowych.
W USA służby postawione są w stan najwyższej gotowości. Kilka dni temu wywiad zdobył informacje o możliwych atakach podczas Święta Niepodległości.