Fałszywy alarm na lotnisku w Balicach
W podejrzanym samochodzie, stojącym na
parkingu przed portem lotniczym w podkrakowskich Balicach, nie ma
ładunku wybuchowego, tylko kamera i sprzęt nagrywający - ustaliła krakowska policja.
27.11.2005 | aktual.: 28.11.2005 08:49
Policja będzie wyjaśniać, kto i w jakim celu pozostawił samochód z zainstalowaną z przodu kamerą - poinformowała kom. Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Podejrzany samochód toyota yaris verso na belgijskich numerach rejestracyjnych, stojący na parkingu lotniska w Balicach na wysokości budynku Cargo, zauważył w niedzielę pracownik ochrony lotniska. W środku widoczne były kable prowadzące od maski samochodu do umiejscowionego w tyle ładunku, przykrytego kocem.
Sprowadzony na miejsce pies, wyspecjalizowany w wykrywaniu niebezpiecznych ładunków, trzykrotnie wskazał, że w samochodzie mogą znajdować się materiały wybuchowe. Jak ustaliła policja we współpracy z Interpolem, samochód został wynajęty w Belgii, danych osoby, która go zaparkowała przed lotniskiem, nie udało się na razie ustalić.
Na lotnisko pojechali antyterroryści-pirotechnicy i policjanci z oddziałów prewencji. Zablokowano wjazd do portu lotniczego, ale ruch lotniczy odbywał się normalnie.
Jak ustalili policjanci, w przodzie samochodu zamontowana została kamera do rejestrowania przebiegu jazdy. Była ona połączona kablami ze sprzętem do nagrywania, znajdującym się z tyłu samochodu.