Fałszywe dowody Powella?
Irak oskarżył w niedzielę USA, że te przedstawią w Radzie Bezpieczeństwa ONZ sfabrykowane dowody nt. irackich programów zbrojeniowych. W środę sekretarz stanu USA Colin Powell ma pokazać dowody posiadania przez Irak broni masowego rażenia.
"Myślę, że one będą sfabrykowane, zdjęcia kosmiczne, zdjęcia lotnicze... które można będzie różnorako interpretować, aby tylko stworzyć podejrzenia" - powiedział iracki generał Mohamed Amin, odpowiedzialny za kontakty z inspektorami ONZ. Dodał on też, że nie może być prawdziwych dowodów, gdyż Irak nie ma broni masowego rażenia, ani nie prowadzi zabronionej działalności.
Trzy dni później, czyli 8 lutego do Iraku ponownie udadzą się szefowie inspektorów rozbrojeniowych Hans Blix i Mohamed El Baradei, jednak nie spotkają się oni z irackim prezydentem Saddamem Husajnem. 14 lutego Blix i El Baradei mają przedstawić Radzie Bezpieczeństwa drugi raport z inspekcji.
W niedzielę iracki ambasador przy ONZ oświadczył, że jego kraj "nie ma zastrzeżeń", jeśli chodzi o loty amerykańskich samolotów szpiegowskich U-2 nad swoim terytorium na zlecenie ONZ. "Nie stanowi to żadnego problemu. Pozostają tylko problemy techniczne, które są do rozwiązania" - powiedział ambasador Mohamed Al-Douri, wyrażając przekonanie, że te kwestie będzie można rozwiązać podczas wizyty inspektorów rozbrojeniowych ONZ.
Jednak w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan powiedział, że atak Stanów Zjednoczonych na Irak wywoła w świecie arabskim falę samobójczych zamachów. "Męczennicy, sprawcy samobójczych zamachów, są naszą nową armią i wezmą udział w działaniach nie tylko w Iraku. Arabskie narody pomogą narodowi irackiemu w walce o niepodległość i wolność. Rozgorzeje cały region" - ostrzegł Ramadan.
Tymczasem dziennik "New York Times" ujawnił w niedzielę plany amerykańskiej operacji przeciw Irakowi. Zakładają one użycie w pierwszych 48-godzinach konfliktu ponad trzech tysięcy precyzyjnie sterowanych bomb i rakiet. W nalotach miałoby wziąć udział pół tysiąca samolotów różnych typów z baz lądowych i czterech-pięciu lotniskowców.
Zaraz po tygodniowej operacji powietrznej nastąpiłaby z dwóch stron ofensywa lądowa. Rząd i dowództwo w Bagdadzie miałyby zostać odcięte od reszty kraju, co zaowocowałoby upadkiem reżimu Saddama Husajna. Operacja lądowa ma zapobiec przemieszczaniu się irackich wojsk do miast, co groziłoby przedłużaniem się walk w trudnych miejskich warunkach.
Doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice, w opublikowanym w niedzielę wywiadzie, powiedziała natomiast, że po obaleniu rządów Husajna wojska USA "przez jakiś czas" jeszcze pozostaną w Iraku. Rice wykluczyła ustanowienie w Bagdadzie rządu wojskowego i podkreśliła, że amerykańska administracja będzie zmierzała do powołania cywilnych irackich władz, opartych na Irakijczykach przybyłych z USA.
Z opublikowanych w niedzielę wyników sondażu dla telewizji ABC i dziennika "Washington Post" wynika, że dwie trzecie Amerykanów popiera wojnę USA z Irakiem. Połowa (51 proc.) uważa, że bez znaczenia jest ewentualny sprzeciw ONZ. To więcej, niż w takim samym sondażu z połowy lutego - wówczas za wojną opowiadało się 57 proc. mieszkańców USA.
Do wojny przeciw Irakowi nie jest za to przekonana opinia publiczna w innych krajach. Kolejne demonstracje antywojenne odbyły się w sobotę w Niemczech oraz na Ukrainie. (reb)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Czy Polska powinna się aż tak bardzo angażować po stronie Ameryki? Czy Polska powinna bardziej liczyć się ze zdaniem Niemiec i Francji? Czy Polsce potrzebny jest "Wielki Brat" za oceanem?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.