"Fakt" ma przeprosić Andrzeja Grabowskiego za "randkę"
Wydawca i redaktor naczelny dziennika "Fakt" mają przeprosić znanego aktora Andrzeja Grabowskiego za opisanie wywiadu, przeprowadzonego z nim przez dziennikarkę, jako rzekomej randki, na której miał on podrywać swą rozmówczynię.
05.04.2012 | aktual.: 05.04.2012 15:20
Taki nieprawomocny wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie. Uwzględniając w części pozew aktora wobec tabloidu, sąd nakazał też pozwanym wypłacić 40 tys. zł zadośćuczynienia dla powoda (on sam wnosił o 100 tys. zł) oraz 10 tys. zł na cel społeczny (powód chciał 150 tys. zł).
Przyczyną procesu o ochronę dóbr osobistych Grabowskiego były doniesienia "Faktu" z 2008 r. W artykule pt. "Kogo podrywa Kiepski?" pisano o spotkaniu aktora na ustronnej drodze pod Konstancinem z "pewną śliczną, młodziutką blondynką". Pytano też, czy tajemnicza blondynka, która "może być w wieku jego córki", może stanowić zagrożenie dla jego partnerki.
Sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda przez podanie nieprawdziwych informacji. Dlatego sąd nakazał redaktorowi naczelnemu Grzegorzowi Jankowskiego oraz wydawcy gazety opublikowanie stosownych oświadczeń na pierwszej stronie "Faktu" i na jego stronie internetowej.
Pozwani mają w nich przeprosić za podanie nieprawdy, gdyż spotkanie nie było randką, lecz miało charakter zawodowy, a Grabowski "nie podrywał" swej rozmówczyni, dziennikarki jednego z portali. W oświadczeniu ma się też znaleźć stwierdzenie, że dziennikarce towarzyszył kamerzysta, co "Fakt" celowo przemilczał w swym materiale. Ponadto pozwani mają przeprosić Grabowskiego za sugerowanie, że "nie umie gotować".
W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Witkowska powiedziała, że proces wykazał, iż informacje tabloidu były nieprawdziwe. - Pozwani nie wykazali, że powód nie umie gotować, a on wykazał, że potrafi - dodała sędzia. Sąd uznał, że kwoty 40 tys. i 10 tys. zł zadośćuczynienia będą odpowiednią rekompensatą za naruszenie dóbr.
Sąd oddalił powództwo wobec pozwanych przez Grabowskiego dwojga redaktorów "Faktu", bo nie wykazano, by mieli oni wpływ na publikację. Zgodnie z prawem odpowiedzialność cywilną za dopuszczenie do publikacji naruszającej czyjeś dobra ponosi redaktor naczelny.
Po wyroku aplikant adwokacki reprezentujący pozwanych zapowiedział wystąpienie do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku; po konsultacji z klientami zapadnie decyzja, czy składać apelację.
Może ją także złożyć powód - co do części wyroku oddalającego powództwo oraz co do wysokości zadośćuczynienia. Nikogo od strony powodowej nie było jednak na ogłoszeniu orzeczenia.