"Fakt": Katastrofa jak w Smoleńsku. Tylko wszyscy przeżyli
"Fakt" zauważa, że kilka dni przed wypadkiem polskiego samolotu Tu-154 w Rosji doszło do podobnej katastrofy. Tu-204 rozbił się w brzozowym lesie w gęstej mgle. Wypadki różni jeden zasadniczy szczegół - załoga Tu-204 przeżyła.
08.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 10:48
Do katastrofy rosyjskiego samolotu Tu-204 Aviastar-TU lecącego z Hurgady w Egipcie do Moskwy doszło 22 marca 2010 roku podczas podejścia maszyny do lądowania na lotnisku Domodiedowo. Tu-204 tego dnia wykonywał lot transportowy, na pokładzie było tylko ośmiu członków załogi.
Jak pisze "Fakt", samolot rozbił się w nocy około 1000 metrów od pasa startowego lotniska Domodiedowo w gęsto zalesionym terenie. Spadł na brzozowy las. Mimo że maszyna skosiła ponad 100 metrów lasu i straciła skrzydła, jej kadłub nie rozpadł się. Wszyscy członkowie załogi przeżyli, ale czterech odniosło bardzo poważne obrażenia.
Dochodzenie w sprawie wypadku prowadził m.in. moskiewski MAK. Ten sam, który badał katastrofę polskiego Tu-154. Jak to możliwe, że jedno drzewo - w przypadku samolotu z polską delegacją - wywołało więcej szkód niż cały brzozowy las? Zaważyć mogła prędkość - tu-204 leciał znacznie szybciej niż Tu-154. "Paradoksalnie to właśnie mogło uratować życie załogi. Siła nośna maszyny była przez to znacznie większa. Maszyna skosiła drzewa, a nie zatrzymała się na nich. W dodatku uderzała w drzewa oboma skrzydłami, przez co nie przekrzywiła się i nie uderzyła w ziemię bokiem" - czytamy w "Fakcie".
Rosyjscy śledczy za przyczynę katastrofy uznali, tak jak zrobili to w przypadku tu-154, błąd pilotów. W marcu 2011 roku przedstawiono im zarzuty. Kontrola wykazała również liczne uchybienia w liniach lotniczych, do których należała maszyna.