Facebook, Google i opozycja w garści Putina
W Rosji, w przyspieszonym trybie, weszła ustawa nakładająca na zagraniczne serwisy obowiązek przechowywania danych rosyjskich użytkowników na serwerach w samej Rosji - czytamy w "Newsweeku".
Skutki wprowadzenia nowych regulacji dotkną praktycznie każdy serwis międzynarodowy z takimi gigantami jak Google, Facebook czy Twitter w pierwszym rzędzie.
Zdaniem twórców ustawy takie rozwiązanie zapewni milionom rosyjskich internautów większe bezpieczeństwo w sieci. Argumentują też, że większość Rosjan chce, żeby ich dane pozostały na terenie Federacji Rosyjskiej.
Jednak obrońcy praw człowieka obawiają się, że w przypadku Rosji celem nowej ustawy jest ułatwienie inwigilacji obywateli, zwłaszcza opozycyjnych polityków i aktywistów.
- Rząd rosyjski stale wzmacnia swój aparat cenzury i inwigiluje opozycjonistów. Nałożenie na firmy obowiązku przechowywania danych w samej Rosji sprawi, że wkrótce będzie to dziecinnie proste – mówi w rozmowie z Bloomberg.com Laura Reed z organizacji Freedom House.
Nieoficjalnie wiadomo, że przedstawiciele każdej z korporacji: Facebooka, Google'a czy Twittera prowadzili z Kremlem rozmowy za zamkniętymi drzwiami. Nie jest jednak wiadomo czy przystaną na warunki postawione przez Rosję.
Zdaniem dziennikarza śledczego Andrieja Sołdatowa brak jakichkolwiek oficjalnych informacji na temat przebiegu rozmów jest niepokojący. - Jeżeli wielkie korporacje zgadzają się tajne rozmowy z Rosją, niewykluczone, że będą gotowe do współpracy w wielu innych dziedzinach - zauważa w rozmowie z Bloomberg.