ŚwiatFabryka nadludzi

Fabryka nadludzi

Tolerancja na ekstremalne temperatury, odporność na utratę dużej ilości krwi i ból nie do zniesienia. Takiego człowieka próbuje wyprodukować amerykańska armia.

Fabryka nadludzi
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

04.07.2008 | aktual.: 04.07.2008 14:28

Ta historia rozpoczyna się dokładnie 50 lat temu. W 1958 r. amerykańskie ministerstwo obrony powołało Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony – DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency). Agencja miała być naukowo-technicznym zapleczem amerykańskiej armii. Tutaj powstawała tajna broń, w tym supernowoczesne samoloty. Tutaj wymyślono Internet (włącznie z protokołem TCP/IP). Tutaj też opracowano technologię globalnej lokalizacji GPS. Zakres podejmowanych zagadnień był i jest nieograniczony. Podobnie jak możliwości finansowe. Zasada zawsze była ta sama: armia amerykańska ma być najnowocześniejsza na świecie.

Wygrać każdą wojnę

Do początku lat 90. XX w. DARPA zajmowała się techniką czy raczej technologią. Wiara, że wojny wygrywa się nowoczesnym sprzętem, była powszechna. Pod koniec lat 80. XX w. nastąpił przełom. Każde miejsce na ziemi można w kilkanaście minut obrócić w perzynę. Przed ogromną flotą satelitów i bezzałogowych samolotów szpiegowskich nic na tej planecie się nie ukryje. Tylko czy to wystarczy, by wygrać każdą wojnę? Niestety nie. Najlepiej to widać chociażby w Iraku. Mimo ogromnej siły Amerykanie nie potrafią poradzić sobie z sytuacją, bo… przecież nie zmiotą z powierzchni ziemi całego Bagdadu po to tylko, by pozbyć się kilkudziesięciu mieszkających w nim terrorystów. W DARPA zauważono, że wojny przyszłości będą wygrywały mobilne i małe grupki żołnierzy. Dobrze uzbrojonych, doskonale wytrenowanych i… samowystarczalnych. To właśnie chęć stworzenia człowieka, którego siła wynika z radzenia sobie samemu, wyznaczyła kierunek działania DARPA na przyszłość. Dlatego na początku lat 90. poprzedniego wieku uznano, że trzeba
więcej uwagi poświęcić naukom biologicznym. Zainicjowano kilkanaście programów badawczych, które miały to sprawdzić.

Cel: człowiek nieśmiertelny

Jednym z najbardziej spektakularnych projektów realizowanych przez agencję jest ten, w którym bada się możliwość przywracania ludzi do życia, a właściwie wprowadzania ich w stan między życiem a śmiercią. Osobą odpowiedzialną za ów projekt jest Mark Roth, biochemik. W kierunku badań nad nieśmiertelnością pchnęła go osobista tragedia – śmierć rocznej córeczki z powodu choroby serca.

Organizmy zwierząt bezwzględnie potrzebują tlenu. Czasami zdarza się jednak, że nagły spadek jego ilości nie powoduje śmierci, tylko wejście w stan… zawieszenia. Tak jest np. w przypadku niektórych ryb czy owadów. W stanie hibernacji (nie mającym nic wspólnego z niskimi temperaturami) organizmy te dosłownie zamierają. Nie oddychają, a ich serce przestaje bić. Mogą tak istnieć nawet przez 24 godziny. Nie umierają. Gdy stężenie tlenu wzrośnie… budzą się. Po co człowiekowi takie umiejętności? Bo w czasie tego uśpienia nawet bardzo uszkodzony organizm nie traci krwi, a więc jest do odratowania. W kilka godzin US Army potrafi dotrzeć i ewakuować rannego z praktycznie każdego zakątka świata. Gdy ten znajdzie się pod profesjonalną opieką medyczną, można go zoperować i… wybudzić. Serce zaczyna bić, a do mózgu trafia krew bogata w tlen.

Na badania potrzebowano pieniędzy, ale Kongres USA, a właściwie komisja ds. bioetyki projekt zablokowała. Ktoś przedstawił go kongresmanom jako próbę stworzenia armii nadludzi. To był rok 2002. DARPA stwierdziła jednak, że projekt dla jej interesów jest tak istotny, że postanowiła go realizować… w podziemiu, nielegalnie i za lewe pieniądze. Roth dosyć szybko zaczął robić eksperymenty na myszach. Gdy obniżał poziom tlenu w mieszance, którą oddychały, do zaledwie 5 proc. (w powietrzu tlenu jest prawie 21 proc.), gryzonie umierały z niedotlenienia w ciągu 15 minut. Ale gdy myszy Rotha złapały kilka oddechów siarkowodoru, mimo stężenia tlenu wynoszącego 5 proc. przeżywały nawet sześć godzin. Traciły przytomność, ale przeżywały. W czasie tego życiowego zawieszenia praktycznie ustawały ich funkcje życiowe.

W 2005 r. DARPA mogła już oficjalnie realizować projekt Rotha. Postępy były oszałamiające. Naukowcy potrafili utrzymać w uśpieniu myszy i szczury przez 10 godzin i więcej nawet wtedy, gdy te straciły ponad 60 proc. krwi. Z chwilą wejścia zwierząt w stan hibernacji ich rany przestawały krwawić. Mark Roth dwa lata temu wystąpił z wnioskiem o pozwolenie na testy na ludziach.

Rękawica chłodząca

W programie prowadzonym przez Rotha chodziło o ratowanie tych, którzy na polu walki doznali śmiertelnych ran. W małych, mobilnych grupach żołnierzy trudno o lekarza i profesjonalny sprzęt medyczny. Stąd możliwość uśpienia rannego na kilka godzin i przetransportowania go do najbliższego profesjonalnego szpitala wydaje się bezcenna. Ale DARPA w ostatnich kilku latach uruchomiła także programy pozwalające znacząco ograniczyć zmęczenie mimo skrajnie nieprzyjaznych warunków. Np. w bardzo wysokiej albo ekstremalnie niskiej temperaturze. Właściwie umożliwia to jedno urządzenie. Skonstruowana przez Dennisa Grahna, biologa ze Stanford University, rękawica.

Mięśnie nie męczą się tak długo, jak długo mają pod dostatkiem cukru. Ale ich wydajność szybko spada, gdy temperatura mięśni jest zbyt wysoka. Człowiek poci się w czasie wysiłku właśnie po to, by obniżyć temperaturę swojego ciała. System działa, gdy na zewnątrz jest zimno, ale gdy temperatura powietrza wynosi 45 stopni, jakikolwiek wysiłek jest bardzo utrudniony. A gdyby tak wspomóc organizm w ochładzaniu się? Naukowcy stworzyli szczelnie zawiązywaną na przegubie nadgarstka rękawicę, we wnętrzu której znajduje się chłodzona metalowa półkula. W środku panuje obniżone ciśnienie. W efekcie krew z wnętrza dłoni przepływa bliżej powierzchni skóry, a metalowa, zimna powierzchnia wydajniej ją ochładza.

Pierwszą osobą, na której naukowcy wypróbowali działanie rękawicy, był technik laboratoryjny, który w czasie pracy, dla rozluźnienia, robił pompki. Vinh Cao średnio wykonywał ich około 100. Po sześciu tygodniach ćwiczenia w rękawicy chłodzącej, potrafił zrobić 180 pompek. Po kolejnych sześciu tygodniach już 600. W kwietniu 2003 r. Vinh Cao zrobił bez przerwy 1000 pompek. Dokładnie w dniu, w którym skończył 60 lat.

Rękawica wspomagająca system chłodzenia organizmu nie tylko pomaga pokonywać wysiłek. Osoby, które jej używały, twierdzą, że w ogóle nie odczuwają dyskomfortu z powodu wysokich temperatur. Co ciekawe, dokładnie to samo urządzenie powoduje, że człowiek może funkcjonować w bardzo niskich temperaturach. W czasie testów naukowcy poprosili ochotników o wejście do basenu wypełnionego wodą o temperaturze zaledwie kilkunastu stopni. Po kilku minutach skóra ochotników była sinobiała (krew z naczyń krwionośnych przy powierzchni skóry odpłynęła do wnętrza), a mięśnie (chcąc się ogrzać) zaczynały wpadać w drgawki. Po kilku kolejnych minutach ochotnicy odczuwali bóle mięśni i drętwienie kończyn. Niektórzy twierdzili, że są senni. Gdy naukowcy założyli każdemu z badanych rękawice, wszystkie objawy minęły. Tym razem metalowa powierzchnia we wnętrzu rękawicy nie była zimna, lecz gorąca. Także w tym wypadku w środku panowało ciśnienie mniejsze niż atmosferyczne. Przyskórne naczynia krwionośne zaczęły się wypełniać, a krew
ogrzewać. Efekt był piorunujący. Po zaledwie dwóch minutach wszyscy twierdzili co prawda, że woda jest chłodna, ale nie odczuwają z tego powodu dyskomfortu.

Trawa na śniadanie, drewno na obiad

DARPA prowadzi wiele badań. Testuje techniki pozwalające funkcjonować człowiekowi przez długi czas bez snu i odpoczynku (Columbia University). Badacze pracujący w Oregon Health & Science University uczą się, jak wyostrzać ludzkie zmysły. Naukowcy z Agricultural Research Service w Iowa w USA badają możliwość wprowadzenia do ludzkiego układu pokarmowego bakterii, które pozwolą człowiekowi trawić celulozę. Jeśli to się uda, ludzie będą mogli czerpać energię jedząc… drewno, trawę, korzenie czy liście. Wtedy żołnierz nie będzie w ogóle musiał obciążać się zapasami jedzenia. Znajdzie je wszędzie. Choć trudno o szczegóły, od kilku lat DARPA interesuje się także genetyką i embriologią. Bada układ immunologiczny człowieka i regenerację tkanek. To wszystko – jak zawsze – może być wykorzystane w celach pokojowych i uratować wiele ludzkich istnień. Ale czy będzie? DARPA to agencja należąca do wojska. Jej celem jest stworzenie superżołnierza, nieodczuwającego bólu, potrafiącego funkcjonować w każdych warunkach i
radzącego sobie w każdej sytuacji.

Tomasz Rożek

Źródło artykułu:Gość Niedzielny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)