Ewa Lewicka: zarzuty wobec mnie to objaw złej woli

(PAP)

Ewa Lewicka: zarzuty wobec mnie to objaw złej woli
Źródło zdjęć: © PAP

03.02.2004 | aktual.: 03.02.2004 10:37

Obraz
© (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest Ewa Lewicka, pełnomocnik Rządu ds. Reformy Emerytalnej w rządzie Jerzego Buzka. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry państwu Jest pani oskarżona przez prokuraturę, grożą pani 3 lata więzienia za to, że nie informowała pani rządu o kłopotach w komputeryzacji ZUS-u. Czy odbiera to pani jako akt polityczny? Tak, odbieram to jako akt polityczny. I to z tego powodu, że wydaje mi się, że dokonałam wszelkich wysiłków, żeby udowodnić prokuraturze, że to jest nieprawdziwy zarzut. A więc po pierwsze pokazałam dokumenty, złożyłam wyjaśnienia w tej sprawie informując o tym, że wręcz nawet przesuwałam termin wdrożenia reformy o cały kwartał na skutek zagrożeń, które stwierdziłam. Na to są dowody. W związku z tym powtarzanie zarzutów, które postawiono mi na początku postępowania, teraz pod koniec tego postępowania, przy wszystkich dokumentach, które się tam znajdują są, moim zdaniem, jest objawem złej woli, czyli jest to do czegoś potrzebne prokuraturze. I teraz pytanie tylko do czego to jest
potrzebne. Ale ciekawe jest to, dlaczego prokuratura się nie zainteresowała, może się zainteresowała, tylko ja nie wiem o tym, tymi, którzy budowali ten system? Tak, tutaj jest kilka dziwnych rzeczy z mojego punktu widzenia. Po pierwsze.... Czyli Prokomem ...na końcu tego procesu pozostali politycy do oskarżenia, prawda, natomiast ci którzy budowali ten system od strony technicznej, co jest rzeczą oczywiście trudną dla prokuratury także do rozeznania, bo to jest trudna materia, zostali wyłączeni z jakichkolwiek podejrzeń, a były to dwie strony kontraktu: Prokom jako wykonawca i ZUS jako ten, który przygotowywał organizacyjnie cały ten proces i zarówno prezes ZUS-u pan Adam Kapica został wyłączony z postępowania, umorzono wobec niego postępowanie, jak i Prokom nigdy nie był przedmiotem zainteresowania prokuratury w całej tej sprawie. A więc jakby badano nie system informatyczny i zarzuty w związku z tym nie dotyczyły systemu informatycznego, a sposobu postępowania osób publicznych tzn. pana prezesa Alota i
moim. I to jest, powiedziałabym, bardzo interesujące. No dobrze, ale ktoś chyba zawinił, ktoś zawinił, bo reforma komputeryzacji ZUS-u wyszła bardzo późno, dopiero w 2002 roku zaczęła działać. No właśnie to nie jest do końca prawda. Tutaj jest strasznie dużo nieporozumień. System docelowy, który Prokom miał na początku zbudować, wszedł w życie w zakresie tzw. bieżącej składki w 2001 roku, jeszcze w czasach, kiedy ja pełniłam swoją funkcję i o to był wielki bój, o to żeby on wtedy właśnie wszedł w życie. I potem etapowo jakby kolejne moduły tworzono. Tak naprawdę nie ma on do dzisiaj pełnej sprawności i też nie cały system informatyczny miał być wdrożony od razu jednym ruchem. To jest system, który w kontrakcie został opisany jako taki, który miał etapami komputeryzować cały ZUS jako wielką instytucję. Czyli według pani nie ma żadnych opóźnień? Były opóźnienia. Ja mówie, nie to że nie ma, były opóźnienia, były związane z bardzo wieloma czynnikami. Po pierwsze nie doceniono faktu, że pracodawcy będą się aż na
taką skalę mylić, czyli można powiedzieć że popełniono pewien błąd na początku w założeniach i on się przyczynił do tego, ze system nie wystartował o czasie. A teraz o jakim czasie? Około 15 maja 1999 i tu jest cale nie porozumienie polegające na tym, że wszyscy uważają, że system powinien wystartować 1 stycznia 1999 roku. Ja po to przesuwałam o ten kwartał wprowadzenie reformy żeby dać czas ZUS-owi i Prokomowi czas jeszcze na przygotowanie się do tej pierwszej operacji przesuwania składki do II filaru. Okazało się, że ze względu na błędy pracodawców to nie wyszło. Trzeba było jakby system budować od nowa, zmienić założenia i startować z tzw. Systemem prowizorycznym i on prowizorycznie działał do 2001, nie obsługiwał wszystkiego, czyli nie spełniał swoich wszystkich funkcji i jakby naprawiając ten proces trzeba było kolejne rzeczy budować od nowa. Czyli rozumiem, że to była wina pracodawców, a nie wina budowy systemu informatycznego? Nie tylko. Tu się dwie rzeczy, że tak powiem, sprzęgły. Pewne złe
założenia, że pracodawcy mogą się aż na taką skalę mylić i druga rzecz to jest oczywiście to, że ten system najprawdopodobniej został zaprojektowany w sposób który uniemożliwiał jego wystartowanie o czasie, ale wie pani, to wyszło dopiero w trakcie. Cały problem polegał na tym, że w roku 1998, kiedy renegocjowano umowę pierwotną podpisaną na jesieni 1997 roku w zasadzie były informacje o tym, że w takim terminie systemu wcześniej zaprojektowanego nie da się wprowadzić. Pan prezes Alot musiał renegocjować kontrakt, żeby w ogóle moc mówić o wprowadzeniu reformy od 1999 roku. Dobrze, ale kontrakt został podpisany przez panią Bańkowską. Kontrakt został podpisany przez panią prezes Bańkowską tuż przed końcem rządów SLD i w zasadzie można powiedzieć że następny rząd dostał w wianie problem ogromny, dlatego że pojawiło się pytanie czy ten kontrakt można zrealizować w terminach które już ustawy narzucały. Przecież trzeba pamiętać, że w 1997 roku zostały przyjęte ustawy, które mówiły, ze w 1999 wchodzi tzw. II filar.
Czy pani byłoby lżej gdyby pani Bańkowska też byłaby oskarżona? To nie chodzi o to czy byłoby lżej. Byłoby lżej gdyby w tej sprawie zbadano problem, a nie szukano winnych na zasadzie tej kogo łatwiej da się złapać, kto jest bliżej lub do kogo łatwiej dopasuje się tzw. proste zarzuty. Pani prezes Bańkowska ma swoją odpowiedzialność za podpisanie kontraktu z tego powodu, że zrobiła to w momencie w którym nie były znane jeszcze wszystkie akty prawne i trudno było zaprojektować system. To dlaczego jej sprawa nie znalazła się w prokuraturze? Z prostego powodu. NIK tak prowadziła postępowanie, że wobec pani Bańkowskiej i innych osób sprawa się przedawniła, bo wystarczy wykonać taki zabieg, prawda. Podobnie jest z panem wiceprezesem Girynem, który miał pełnomocnictwa pani Bańkowskiej. I w całej tej sprawie jest dla mnie bardzo bolesne to, że osobą, która złożyła pierwsze zeznania mnie obciążające jest właśnie pan Andrzej Giryn, wiceprezes ZUS-u, który w tej sprawie dla prokuratury jest bardziej wiarygodną osobą niż
ktoś kto przedstawił swoje oświadczenia, dokumenty i mało tego. W prokuraturze są stenogramy, które obrazują sposób postępowania w przygotowaniu reformy i to rzeczywiście powiedziałam i co zadeklarowałam, natomiast prokuratura oparła się na zeznaniach świadków, a nie na stenogramie. Dla mnie jest to rzecz zadziwiająca. Ale jest też tak, że prokuratura opiera się na tym, co mówi NIK, prawda? To prawda. Tu jest dodatkowy wątek, że w dużym stopniu zarzuty, które sformułowała prokuratura są powtórzeniem tego co powiedziała NIK i akurat w tej sprawie, moim zdaniem, został popełniony bardzo poważny błąd, bo jeden z zarzutów, o których pisze prasa, że grudniu 1997 roku zadeklarowałam, że będą stabilne akty prawne. Takiej deklaracji w ogóle nie złożyłam, ponieważ to NIK w swoim protokole napisał „stabilne akty prawne” i użył takiego sformułowania, czym sobie stworzył możliwość do stworzenia takiej konstrukcji. Zadeklarowała coś, a weszły w życie ustawy dużo później. Nic takiego nie deklarowałam ponieważ nie
składałam deklaracji co do terminów wejścia w życie ustaw, tylko co do projektów, które zostaną przedstawione rządowi. W związku z tym... Nie informowała pani, że też jest zarzut rządu o trudnościach zakupu sprzętu i oprogramowania. Informowałam o tym. Jest stenogram z posiedzenia rządu, jest stenogram z tego okresu kiedy się ten problem pojawił, czyli z jesieni 98 roku. Mało tego, ja informowałam jeszcze po 1 stycznia 1999 roku co się dzieje z tym systemem, bo on startowała w maju, przypominam, 1999 roku. I co pani zamierza? No co zamierzam? Zamierzam dalej powtarzać co powtarzałam i zamierzam dalej powołać przed sądem tych świadków, których prokuratura nie zechciała powołać na mój wniosek, czyli pana premiera Buzka, pana Longina Komołowskiego między innymi, a to są osoby, które mogą odpowiedzieć na pytanie czy ja naprawdę informowałam, czy nie, ale tych osób na mój wniosek prokuratura nie przesłuchała. Dziękuję bardzo. Moim gościem była Ewa Lewicka, pełnomocnik rządu ds. reformy emerytalnej w rządzie
Jerzego Buzka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)