Ewa Kopacz: Rosja powinna odczuć, że UE nie zgadza się na agresję
Premier Ewa Kopacz podkreśliła, że Rosja musi odczuć, że nie ma zgody Unii Europejskiej na agresję wobec Ukrainy. Jak zaznaczyła, w związku z tym nie weźmie udziału w rocznicowych uroczystościach rocznicy zakończenia II wojny światowej w Moskwie.
Kopacz była pytana w Polsat News, jak jej zdaniem zmienił się stosunek Europy i świata do Rosji od czasu wybuchu konfliktu na Ukrainie; czy nie oceniano tego kraju zbyt naiwnie.
- Dzisiaj patrzymy na Rosję zupełnie inaczej, niż jeszcze kilka lat temu, nawet w tych relacjach gospodarczych. Sankcje powodują, że dziś kraje Unii Europejskiej mówią: opamiętajcie się, zakończcie, to co jest zamachem na demokrację, wolność granic, również na suwerenność tego kraju, zakończcie to. Może z czasem spojrzymy na was jak na partnerów, z którymi możemy robić interesy gospodarcze. Dzisiaj to nie jest możliwe - podkreśliła Kopacz.
Szefowa rządu zaznaczyła, że dopóki będzie jednomyślność w Unii Europejskiej, "dopóki kraje UE będą mówiły jednym głosem, jest szansa na to, że to, co dzisiaj dzieje się na Ukrainie wreszcie się skończy".
Na uwagę, że o taką jednomyślność jest coraz trudniej, bo kraje UE przedkładają narodowe interesy nad kwestie bezpieczeństwa Europy, Kopacz odpowiedziała, że "kiedy jest ten moment najważniejszy, każdy kraj ustami szefa swojego rządu musi powiedzieć, jakie jest jego stanowisko". - Wtedy ta jednomyślność jest - dodała. Oceniła, że spodziewa się takiej jednomyślności dopóki Rosja nie wycofa się ze swoich agresywnych działań.
Pytana, czy Polska w tej sytuacji może czuć się bezpiecznie i być przekonana, że NATO zareaguje, jeśli będziemy w potrzebie, Kopacz zapewniła, że tak.
- To, że my jesteśmy członkiem NATO, gdzie w naszym kraju będzie wzmacniana ta flanka wschodnia NATO, gdzie rotacyjnie będą wojska, gdzie jest korpus polsko-niemiecko-amerykańsko-duński, to wszystko o czym my dzisiaj wiemy. I nie musimy sprawdzać naszych sojuszników z NATO. To nie są tylko i wyłącznie deklaracje słowne, to jest fizyczna obecność rotacyjna tych żołnierzy tu u nas w Polsce - podkreśliła premier.
Według niej siłą Polski "jest siła naszych sojuszy". "I dzięki temu, że tym krajem rządzi naprawdę odpowiedzialna, spokojna, wyważona ekipa, której można zaufać, którą się poważnie w Europie traktuje, dzisiaj nasi sojusznicy też nas traktują bardzo poważnie" - oceniła Kopacz. Dodała jednocześnie, że obawia się "tylko takich momentów, w których mogliby rządzić mniej poważni, mniej odpowiedzialni - ci, którzy potrafią się tylko i wyłącznie obrażać i obrażać innych i dopatrywać się wszędzie spisków". - Wtedy mogłoby być różnie - zastrzegła.
Dopytywana, czy uważa, że gdyby PiS doszło do władzy to Polska byłaby traktowana mniej poważnie, Kopacz odparła: "Ja nie przypominam sobie, by ktoś z ekipy PO-PSL zrywał kiedykolwiek szczyt z powodu jednego, czy drugiego artykułu w gazecie, czy niepochlebnej wypowiedzi na temat któregoś z polityków opcji rządzącej. Odpowiedź chyba nasuwa się sama".
Kopacz była pytana także, czy wybiera się do Moskwy na uroczystości, które odbędą się 9 maja z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej. - Ja na pewno do Moskwy nie pojadę. Zresztą złożyłam taką deklarację, to był również temat naszej dyskusji podczas ostatniej Rady Europejskiej. Bardzo nieliczni szefowie rządów UE zgłosili swoją deklarację, że przyjmą zaproszenie do Rosji. Ja będę tu w kraju - zadeklarowała szefowa rządu.