Ewa Kopacz odpowiada prezydentowi: Polska nie jest państwem jednej partii
Prezydent chce pytać w referendum tylko o zagadnienia, które są lansowane przez jego zaplecze. Jeśli pan Andrzej Duda chce mieć referendum, musi szanować zdanie tych, którzy go nie wybrali. Polska nie jest państwem jednej partii. Oczekuję rozszerzenia pytań referendalnych po spotkaniu ze wszystkimi siłami politycznymi - oświadczyła premier Ewa Kopacz w Senacie. "Referendum jest dla wszystkich. Wolny wybór w tajnym głosowaniu" - skomentował konferencję Kopacz prezydent na Twitterze.
21.08.2015 | aktual.: 21.08.2015 16:47
- Anglicy mają takie znane powiedzenie, można byłoby powiedzieć przysłowie, bardzo prawdziwe: nigdy nie ma się drugiej szansy, by zrobić pierwsze wrażenie - mówiła na briefingu w Senacie Ewa Kopacz. - Dzisiaj czuję się zawiedziona. Gdybym była ostrym politykiem, powiedziałabym: czuję się oszukana. Andrzej Duda mówił, że chce być prezydentem wszystkich Polaków - podkreśliła premier. Jej zdaniem, wczorajsze orędzie prezydenta to zaprzeczenie jego zapowiedzi, że chce zasypania podziałów i budowy wspólnoty.
Kopacz przypomniała, że b. prezydent Bronisław Komorowski uzyskał w wyborach również blisko 8 mln głosów; zaznaczyła, że ci, którzy te głosy oddali powinni być traktowani tak samo jak wyborcy obecnego prezydenta, a nie czuć się gorszym gatunkiem.
- In vitro, przywileje parlamentarzystów, związków zawodowych, kwestia finansowania Kościoła, ewentualny obowiązkowy pobór do wojska, o którym mówiła rzecznik PiS - o te pytania powinno być rozszerzone referendum 25 października - powiedziała Ewa Kopacz.
Dziś rano kierownictwo PO spotkało się ws. referendum zaproponowanego wczoraj przez Andrzeja Dudę. Prezydent zapowiedział, że zwróci się do Senatu z wnioskiem, by odbyło się ono 25 października.
"Referendum jest dla wszystkich. Można przecież odpowiedzieć "tak" albo "nie" na każde z postawionych pytań. Wolny wybór w tajnym głosowaniu" - napisał na Twitterze Andrzej Duda.
"Obłudne zachowanie Kopacz"
- Kopacz mogła prosić Komorowskiego o rozszerzenie referendum 6 września, do którego układano pytania w nocy po I turze wyborów. Jej zachowanie jest niekonsekwentne i obłudne - podkreśla rzecznik sztabu wyborczego PiS Marcin Mastalerek.
Mastalerek podkreślił, że nie było konsultacji z PiS. - Zmuszanie Polaków do pracy do 67. roku życia nie ma barw politycznych - ma twarz PO i jest wbrew obywatelom - dodał. Odniósł się do słów premier, która zarzuca PiS, że chce wprowadzić obowiązkową służbę wojskową. - Nie ma takich pomysłów - wyjaśnił.
Rzecznik sztabu wyborczego PiS uważa, że "prezydent stanął po stronie 6 mln osób, których głosy wcześniej zostały "zmielone" przez Platformę Obywatelską".
Referendum odbywające się razem z wyborami byłoby o 30 mln tańsze - ogłosiło Krajowe Biuro Wyborcze. Byłaby jedna komisja wyborcza, jeden spis wyborców, jedna urna i dwie frekwencje.
Andrzej Duda poinformował w czwartkowym orędziu, że nie odwoła referendum zarządzonego na 6 września przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jak podkreślił prezydent, zdecydował się uszanować wolę swojego poprzednika, popartą decyzją Senatu.
Zgodnie z inicjatywą Komorowskiego, Polacy mają odpowiadać na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".
Andrzej Duda powiedział, że zwróci się do Senatu z wnioskiem, by poddać pod referendum kolejne kwestie: wieku emerytalnego, sześciolatków w szkołach oraz prywatyzacji Lasów Państwowych. Referendum miałoby zostać zorganizowane w dniu wyborów parlamentarnych 25 października.