Europosłowie zasypywani tysiącami e‑maili w sprawie demokracji w Polsce
• Europosłowie zasypywani są tysiącami e-maili od polskich internautów
• Demokracja w Polsce nie jest zagrożona - brzmi ich przekaz
• Wiadomości przetłumaczone są na kilka języków m.in. angielski, niemiecki i francuski
• Akcja została zorganizowana przez jeden z prawicowych portali
• Początkowo skierowana była do niemieckich europosłów
• Zdaniem europosła PiS Tomasza Poręby maile mają dać możliwość zapoznania się europejskiej opinii publicznej tym, co naprawdę dzieje się w Polsce
• Europoseł PO Jan Olbrycht uważa, że to wciąganie zachodnich polityków w nasze wewnętrzne sprawy
07.01.2016 | aktual.: 07.01.2016 16:46
Europosłowie wszystkich frakcji w Parlamencie Europejskim, w tym PiS, zasypywani są tysiącami jednakowych e-maili od polskich internautów; w kilku językach, z przekazem, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona.
"Wbrew alarmującym doniesieniom medialnym pragniemy Państwa uspokoić - demokracja w Polsce nie jest zagrożona. Dziś główne media od rana do wieczora krytykują rząd. Ludzie korzystają z prawa do publicznych protestów. To oczywiste w demokracji, ale to nie był standard w Polsce przez ostatnie osiem lat. To za rządów koalicji PO-PSL naruszane były standardy państwa demokratycznego" - brzmi początek listu, jaki trafia od kilku dni na skrzynki e-mailowe europosłów.
Asystent eurodeputowanego Thomasa Manna z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) powiedział w czwartek, że w ciągu kilku ostatnich dni odebrał około 1400 e-maili tej samej treści od nadawców z polsko brzmiącymi nazwiskami.
"Fascynujące. Członkowie Parlamentu Europejskiego dostają mnóstwo prefabrykowanych e-maili od polskich obywateli, by zapewnić nas, że nic złego nie dzieje się z polską demokracją" - napisał z kolei na Twitterze holenderski europoseł, wiceszef frakcji Zielonych Bas Eickhout.
Listy, w których autorzy piszą o przykładach naruszania standardów państwa demokratycznego za rządów PO-PSL, sporządzone są w językach: angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim oraz polskim. Przypomina się w nich m.in. o wejściu ABW do mieszkania internauty prowadzącego satyryczną stronę o prezydencie Bronisławie Komorowskim czy zatrzymaniu dziennikarzy relacjonujących protest w PKW.
Początkowo akcja, która została zorganizowana przez jeden z prawicowych portali, skierowana była do niemieckich europosłów. Teraz korespondencję otrzymują również eurodeputowani z innych krajów, w tym europosłowie PiS.
- Każdy sposób, który będzie dawał możliwość zapoznania się europejskiej opinii publicznej i parlamentarzystom z tym, co naprawdę dzieje się w Polsce, jest dobry - powiedział europoseł PiS Tomasz Poręba.
Jak ocenił, od kilku tygodni jesteśmy świadkami jednostronnych i bardzo nieobiektywnych relacji w zachodnich mediach z wydarzeń w Polsce. - Dlatego każda możliwość zaprezentowania innego punktu widzenia, a mamy z tym do czynienia dzięki tej akcji, jest cenna - podkreślił.
Inne zdanie na ten temat ma szef grupy PO w PE Jan Olbrycht. - To jest dokładnie to, co się zarzuca nam, czyli wciąganie polityków zachodnich w wewnętrzne sprawy kraju - powiedział polityk. Jak zaznaczył, w listach jest cała seria oskarżeń wobec poprzedniego rządu. - To jest bardzo szeroko zakrojona akcja. Z tego, co mówią autorzy, to są dziesiątki tysięcy e-maili - podkreślił Olbrycht.
Zasypywanie skrzynek e-mailowych europosłów nie jest nowością. Z tego rodzaju narzędzia korzystali wcześniej m.in. działacze proekologiczni chcący wymusić określone rozwiązania na Parlamencie Europejskim czy przeciwnicy umowy ACTA. To ostatnie porozumienie, przeciwko któremu ostre protesty przetoczyły się przez całą Europę, zostało zresztą zablokowane przez PE.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka