Europoseł PO "kłamcą lustracyjnym"
Stanisław Jałowiecki, eurodeputowany wybrany
z listy Platformy Obywatelskiej, jest kłamcą lustracyjnym. We
wtorek Sąd Lustracyjny II instancji utrzymał taki wyrok I
instancji. Jałowiecki może jeszcze złożyć kasację do Sądu
Najwyższego.
06.06.2006 | aktual.: 06.06.2006 16:43
Sąd II instancji nie dopatrzył się żadnych uchybień w wyroku sądu I instancji, który w lutym tego roku uznał, że 60-letni obecnie Jałowiecki zataił w swym oświadczeniu lustracyjnym, iż w 1973 r. jako tzw. konsultant Służby Bezpieczeństwa w Katowicach, udzielił jej pomocy w postaci socjologicznej analizy kilku nielegalnych ulotek. Jałowiecki twierdził, że padł ofiarą prowokacji SB, a notatki z ulotek robił w MO na użytek swojego wykładu, nie dla SB.
Konsultant to podlegająca lustracji - tak samo jak tajny współpracownik - forma współpracy ze służbami specjalnymi PRL, polegająca na wykonywaniu dla nich analiz naukowych.
W ustnym uzasadnieniu prawomocnego wyroku sędzia Zbigniew Kapiński powiedział, że sąd miał dyskomfort przy orzekaniu, bo Jałowiecki nie był tajnym współpracownikiem SB i na nikogo nie donosił; udzielił tylko "jednorazowej konsultacji". Według sądu, jego "zasadniczym błędem" było jednak, że nie opisał tego w swym oświadczeniu lustracyjnym.
Sędzia z żalem podkreślił, że ustawa lustracyjna nie różnicuje - co, według sądu, byłoby tu wskazane - form współpracy ze specsłużbami PRL między tymi, którzy raz udzielili konsultacji, a tymi, którzy donosili przez lata. "To pewna ułomność ustawy" - przyznał sędzia Kapiński.
Adwokat Jałowieckiego mec. Jan Stefanowicz, który wnosił albo o zupełne oczyszczenie go z zarzutu, albo o zwrot sprawy do I instancji zapowiedział, że będzie namawiał swego klienta do złożenia kasacji. Jałowieckiego nie było na ogłoszeniu wyroku, bo "miał obowiązki w Brukseli".
Wcześniej Jałowiecki powiedział sądowi, że został "ukarany za to, co nie on stworzył" i że w "tym systemie jest coś niedobrego". Dodał, że niezależnie od decyzji sądu, ma on już za sobą "piekło opluwania w internecie i przylepiania etykiety agenta"
Rzecznik Interesu Publicznego był za utrzymaniem wyroku.
Przy wyroku - pierwszym wobec polskiego członka europarlamentu - sąd I instancji wspomniał o "chlubnej działalności" opozycyjnej Jałowieckiego w latach 80. (w stanie wojennym skazano go za działalność w podziemnej "Solidarności" w Opolu na 10 miesięcy więzienia. Po odbyciu kary wyjechał z Polski. Pracował w rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa; w latach 1986-1988 był jej wicedyrektorem).
Wniosek o wszczęcie procesu wobec Jałowieckiego skierował w grudniu 2004 r. - tuż przed końcem swej kadencji - ówczesny rzecznik Bogusław Nizieński.
Osoba uznana przez sąd obu instancji oraz przez Sąd Najwyższy za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych, m.in. parlamentarzysty czy ministra.
Lustracja polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego odbywa się na takich samych zasadach jak parlamentarzystów w Polsce. Osoba uznana ostatecznie za kłamcę lustracyjnego przez Sąd Najwyższy traciłaby mandat, ale wykonanie tego przepisu może być dużym problemem - PE musiałby bowiem stwierdzić wygaśnięcie mandatu, a nie wiadomo, kto i w jakim trybie miałby to stwierdzać.