Emocjonujący wywiad z siostrą Magdaleny Żuk. "Piszą, że sprzedałam ją z zazdrości"
Cały czas nie ma wyników sekcji zwłok Magdaleny Żuk. Nie wyjaśniono przyczyny jej śmierci. Jej siostra Anna Cieślińska opowiada natomiast, jaka fala hejtu spadła na jej rodzinę. - Pisano: "Dobrze, że ci siostra zdechła". Obrażano mojego syna i pozostałych członków rodziny... - opowiada w emocjonalnym wywiadzie.
07.06.2017 | aktual.: 21.03.2022 13:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Siostra tragicznie zmarłej Polki odpowiada na zarzut, że rodzina nie zrobiła wystarczająco dużo, by uratować Magdę. - Robiliśmy wszystko, co można. Nikt z nas nie miał paszportu. Kiedy dowiedzieliśmy się, jak tragiczna jest sytuacja, to nikt z nas się nie zastanawiał. Tato pojechał do Wrocławia z naszą młodszą siostrą... a później to już były tylko chwile na podjęcie decyzji. Markus zapytał Maćka, a ten bez żadnego zastanowienia powiedział: "Nie ma problemu" i poleciał. Nie każdego na to stać. Naszym zdaniem zrobił bardzo dużo, żeby pomóc - opowiada Anna Cieślińska w wywiadzie dla portalu zinfo.pl.
Hejt w sieci
- Piszą, że jestem brzydszą siostrą, że ją sprzedałam z zazdrości. Inni mówią, że tuszuję wszystko, czekam tylko na odszkodowanie, a rodzicami manipuluję - wyznaje. - Rodzice są na szczęście od tego odcięci. Nie daliby sobie z tym rady. Na pewno nie pogodziliby się z informacją, że Magda pojechała tam się prostytuować. To jest najgorsze, bo ona po śmierci nawet nie może się bronić. Każdy, kto znał Magdę choć trochę, wiedział, że nie może mieć z tym nic wspólnego, podobnie jak z narkotykami - tłumaczy Cieślińska.
Okazuje się, że jedna z internautek nawet napisała do siostry Magdy, że skoro ona identyfikowała zwłoki, to mogłaby wrzucić "kilka fotek". - Usunęła natychmiast pytanie i przepraszała mnie trzykrotnie, ale to się już wydarzyło - mówi.
Opowiadając o Markusie mówi, że będzie go bronić, bo prokuratura już wykluczyła jego udział w śmierci siostry. Mówi też, że chłopak jest w bardzo złej kondycji psychicznej. - Z Markusem przed Magdy śmiercią widzieliśmy się tylko kilkukrotnie, ale teraz mamy stały kontakt. On do nas przyjeżdża i jest w tak złym stanie. Nikt nie mógłby tak grać przez dłuższy czas. Poznajemy go coraz bardziej, jego rodzinę. Nikt się tym nie zainteresował. Chłopakowi zniszczono życie. Próbowano nawet udowodnić, że jest spokrewniony z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" i że zostało to politycznie ukartowane, a ojciec Markusa od dawna nie żyje - zdradza pani Anna.
Cieślińska opowiada też, że Magda z Markusem chcieli wziąć ślub na Florydzie, a później wyprawić wesele w Polsce. - Magda śmiała się nawet i kazała ojcu "trzymać się za kieszenie" - mówi.
Detektywi w sprawie Magdy
Tłumaczy też, czemu biuro detektywistyczne Lampart nie uzyskało pełnomocnictwa na działania w sprawie Magdy Żuk. Pracownicy biura sugerowali bowiem, że sprawa zaczęła się już w Polsce, a zarówno siostra Magdy, jak i Markus mieli mieć z tym coś wspólnego. Poza tym prowadzą śledztwo pod kątem handlu ludźmi, a rodzina tę tezę wykluczyła.
Odcięła się również od obecnych działań Krzysztofa Rutkowskiego. Przyznała, że dzięki niemu sprawę nagłośniono jeszcze bardziej, ale współpraca została zakończona i to, co robi teraz Rutkowski to jego prywatna sprawa.
Jaką rolę w całej sprawie odegrał rezydent?
- Nic na jego temat nie możemy powiedzieć. Nie ma go. Poszedł na przymusowy urlop. Reporter zaprosił go do udzielenia wywiadu. Usiadł, a potem odebrał telefon, w którym ktoś zabronił mu mówić. To jest dziwne. Później tłumaczyli, że to z uwagi na dobro śledztwa, ale śledztwo tam już zostało zakończone. Będą robić po prostu wszystko, żeby z Magdy uczynić wariatkę. Na tym zależy każdej instytucji. I biuro podróży ma w tym interes, i ubezpieczyciel, i strona egipska - mówi Anna Cieślińska.
Tajemnicza śmierć
Przypomnijmy, że 27-latka ze Zgorzelca samotnie poleciała do Egiptu. Tam zaczęła się dziwnie zachowywać. Przewieziono ją do szpitala, ale odmówiła badań. Została wymeldowana z hotelu. Rezydent odwiózł ją na lotnisko. Nie została jednak wpuszczona do samolotu - z powodu stanu, w jakim się znajdowała. Nie przyjęto jej również ponownie do hotelu. Na nagranej przez jej chłopaka Markusa W. rozmowie widać, że jest przestraszona, nie może mówić swobodnie. Dziewczyna ponownie trafiła do szpitala. Miała wyskoczyć z okna. 30 kwietnia zmarła.
W sprawie jej śmierci nadal więcej jest pytań niż odpowiedzi. Nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok przeprowadzonej w Polsce.
Pogrzeb 27-latki odbył się 23 maja w miejscowości, z której pochodziła Magdalena Żuk. - Jak było, to tylko ona wie - powiedziała w rozmowie z WP mieszkanka Bogatyni.