Emilewicz nie dostanie mandatu za przejście na czerwonym świetle
Jadwiga Emilewicz nie poniesie kary za wykroczenie, które popełniła, przechodząc przez ulicę na czerwonym świetle. Zdaniem policji nie zebrano wystarczających dowodów, aby złożyć wniosek do sądu.
Jadwiga Emilewicz w grudniu 2020 r., nie zważając na czerwone światło, przeszła przez jezdnię. Incydent ten nagłośnił wówczas "Fakt".
Była wicepremier zapowiedziała, że jest gotowa ponieść konsekwencje swojego czynu. – Oczywiście zapłacę mandat – zapewniała w rozmowie z autorami publikacji.
Jadwiga Emilewicz przechodziła na czerwonym świetle. Nie dostanie mandatu
Tak się jednak nie stanie. Policja poinformowała we wtorek, że postępowanie w jej sprawie zostanie umorzone z powodu braku wystarczających dowodów. Funkcjonariusze mieli również przekazać dziennikarzom, że proces ten utrudnił fakt, iż redakcja nie wysłała im oryginalnych zdjęć osoby będącej świadkiem zdarzenia.
To nie pierwsze wykroczenie drogowe z udziałem Jadwigi Emilewicz
To nie pierwsze takie zdarzenie, w którym brała udział była wicepremier. We wrześniu 2020 roku samochód, którego pasażerką była Emilewicz, przekroczył prędkość, jadąc ulicą Czerniakowską w Warszawie i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Dodatkowo w kwietniu 2020 roku prędkość przekroczył również kierowca byłej wicepremier, zmierzając do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Przypomnijmy też, że o byłej wicepremier głośno było w styczniu 2021 r, kiedy portal tvn24.pl napisał o jej synach, którzy wzięli udział w zgrupowaniu narciarskim na stoku. Te wówczas dla pozostałych Polaków pozostawały zamknięte. Synowie Emilewicz nie mieli wtedy licencji sportowych uprawniających do takich aktywności w obowiązujących obostrzeń. Licencje te pojawiły się natomiast po publikacji w mediach.
Przeczytaj także:
Źródło: Fakt.pl