PolskaEmil Wąsacz i prywatyzacja PZU pod lupą prokuratury

Emil Wąsacz i prywatyzacja PZU pod lupą prokuratury

Emil Wąsacz, były minister skarbu w rządzie
Jerzego Buzka, został zatrzymany przez policję. W
ciągu dnia ma być doprowadzony do gdańskiej prokuratury, która
postawi mu zarzuty związane z nieprawidłowościami przy
prywatyzacji PZU.

18.09.2006 | aktual.: 18.09.2006 13:10

Prywatyzację PZU bada Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Wcześniej zarzuty Wąsaczowi postawiły dwie sejmowe komisje.

27 lipca ub.r. Sejm przyjął wniosek Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej o postawienie Wąsacza przed Trybunałem Stanu. W maju 2005 r. postępowanie w sprawie trzech zarzutów stawianych Wąsaczowi przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej zakończyło się uznaniem za zasadne wszystkich zarzutów - w sprawie nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, Domów Towarowych Centrum i Telekomunikacji Polskiej.

Proces Wąsacza przed Trybunałem Stanu miał ruszyć 9 czerwca tego roku, ale sprawa spadła z wokandy po tym, jak 19 maja w wypadku samochodowym zginął wiceprzewodniczący TS Stanisław Owczarek, który miał przewodniczyć składowi w sprawie Wąsacza. Z kolei sam zrezygnował inny wiceprzewodniczący TS - Jan Olszewski.

W opinii Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, Wąsacz w 1999 r. zawarł niekorzystną umowę sprzedaży 30% akcji PZU, w wyniku której nabywca uzyskał nieproporcjonalny wpływ na zarządzanie spółką. Ponadto, zdaniem posłów, Wąsacz niedostatecznie informował rząd o przebiegu prywatyzacji.

Wówczas Wąsacz mówił, że Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej podczas swoich prac nie udowodniła mu żadnej winy, a jej działania od samego początku miały charakter polityczny. Podkreślał też, że w przypadku trzech prywatyzacji, ocenianych przez Komisję wybrano najlepsze oferty oraz zostały spełnione wymagane prawem procedury prywatyzacyjne.

Z kolei pracująca w poprzedniej kadencji Sejmu - sejmowa komisja śledcza do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU uznała, że umowa prywatyzacyjna PZU jest nieważna i minister skarbu powinien doprowadzić do jej formalnego unieważnienia. Jeden z wniosków mówił o konieczności postawienia Wąsacza przed Trybunałem Stanu.

Na najbliższym posiedzeniu Sejmu zaplanowano zapoznanie się posłów z raportem komisji śledczej do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU. Raport przygotowano w poprzedniej kadencji Sejmu, komisja przyjęła go 15 września ub.r., po 8 miesiącach pracy.

Główną konkluzją było wezwanie ministra skarbu do unieważnienia umowy prywatyzacyjnej PZU z listopada 1999 r. W razie niepodjęcia przez ministra takich działań, komisja wnioskowała do prokuratora generalnego, by wytoczył proces z powództwa cywilnego, zmierzający do unieważnienia umowy.

Zdaniem komisji, problemy związane z prywatyzacją PZU wynikały z błędnych założeń, przyjętych na początku przekształceń w tej firmie. Posłowie uznali, że zdecydowano o przekształceniu jej w spółkę akcyjną i sprywatyzowaniu przez sprzedaż akcji, traktując ją jak zwyczajne przedsiębiorstwo, "a nie jak jedną z instytucji finansowych, mających kluczowe znaczenie dla gospodarki państwa i społeczeństwa". Zdaniem komisji, "posunięcie to stworzyło możliwość dokonania taniego przejęcia" PZU, a inwestor otrzymał nadmierne uprawnienia. Komisja uznała, że konsorcjum Eureko-BIG BG przystąpiło do prywatyzacji PZU w złej wierze i zataiło przyczyny transakcji. Miały one polegać na obronie akcjonariatu BIG BG przed przejęciem tego banku przez Deutsche Bank, do czego dążyli Władysław Jamroży i Grzegorz Wieczerzak, jako prezesi PZU i PZU Życie, które były akcjonariuszami banku.

Inwestorowi - Eureko - posłowie zarzucili też niewywiązywanie się z umowy prywatyzacyjnej.

Ponadto komisja przyjęła, że naruszono w prywatyzacji prawo bankowe, ponieważ BIG Bank Gdański, jako jeden z dwóch członków konsorcjum Eureko - BIG BG, kupującego w 1999 r. akcje PZU, przekroczył normy ostrożnościowe, dotyczące wielkości zaangażowania się banku w pojedynczą transakcję.

Wąsacz mówił wówczas PAP, że postulowane unieważnienie umowy prywatyzacyjnej jest bezpodstawne. Podkreślał, że wybrany inwestor - Eureko - przedstawiał ofertę lepszą o ok. 400 mln zł od oferty francuskiej Axy.

Eureko prezentowało stanowisko, że próba unieważnienia umowy prywatyzacyjnej PZU, dwukrotnie potwierdzonej aneksami do tej umowy, może być uznana za kolejne naruszenie polsko-holenderskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. Holenderski inwestor zaprzeczał zarzutom posłów, jakoby kupując mniejszościowy pakiet akcji PZU, zyskał nad spółką kontrolę.

Obecnie Eureko jest właścicielem 33% minus jedna, akcji PZU. W listopadzie 1999 r. w konsorcjum z BIG BG uczestniczyło w prywatyzacji największego polskiego ubezpieczyciela. Eureko kupiło wówczas 20% akcji PZU, a BIG BG - 10%. Za 30 proc. akcji PZU inwestorzy zapłacili ponad 3 mld zł. Na przełomie lat 2004/2005 Eureko odkupiło pakiet akcji PZU posiadany przez Bank Millennium (wcześniej BIG BG), skupowało także akcje pracownicze.

W kwietniu 2001 r. polski rząd zgodził się w pierwszym aneksie do umowy prywatyzacyjnej sprzedać Eureko kolejne 21% akcji PZU, gdy spółka ta będzie wprowadzana na giełdę. W 2002 r. rząd zdecydował, że zachowa kontrolę nad PZU. Drugi aneks, przewidujący sprzedaż 21% akcji PZU bez publicznej oferty, wygasł z końcem 2001 r.

Jesienią 2002 r. Eureko skierowało sprawę do sądu arbitrażowego. Proces rozpoczął się we wrześniu 2004 r. W sierpniu ub.r. Trybunał Arbitrażowy w Londynie uznał, że Polska naruszyła polsko- holenderską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji. Trwa dalsze postępowanie w tej sprawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)