Elżbieta Bieńkowska: "nie stracimy pieniędzy. Daję głowę i głowy moich zastępców"
- Ja pani mówię, że nie stracimy pieniędzy. Daję za to głowę, głowy moich zastępców i obie ręce – powiedziała Elżbieta Bieńkowska w Radiu ZET, kiedy Monika Olejnik przytoczyła dane opozycji, według której Polska straci 8 miliardów złotych i będzie musiała je zwrócić Unii Europejeskiej. Nowa wicepremier ostro odpowiadała na krytykę ze strony opozycji, której zarzucała brak wiedzy i niekompetencję.
28.11.2013 | aktual.: 28.11.2013 10:40
Bieńkowka odpowiedziała na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w poniedziałek powiedział, że nowa wicepremier "przyszła na gotowe". – Tak można by mówić, gdybym była ministrem pół roku i nic nie pokazała, ale jestem sześć lat. Jeśli komuś się wydaje, że to jest łatwe zakończyć jeden budżet i zrobić tyle w drugim, to... mam trudności z chwaleniem się, więc nie będę o tym mówić, ale to nie jest prawda – stwierdziła wicepremier
Przypomniała poniedziałkową konferencję PiS, w czasie której jej resort za pomocą Twittera błyskawicznie wytykał opozycji nieprawdziwe informacje. - Każda dana, każda liczba była nieprawdziwa - stwierdziła Elżbieta Bieńkowska.
Monika Olejnik podała przykład kolei, gdzie Ministerstwu Rozwoju Regionalnego zarzuca się wykorzystanie 15 procent środków. – To nieprawda. Mamy teraz ponad 60, a na koniec roku będziemy mieli 70 procent kontraktacji. To znaczy, że te projekty będą zakończone do 2015 roku – odpowiedziała Bieńkowska. Zarzuciła opozycji, że „nie wie, jak to chodzi”. - To nie jest takie trudne, tego się trzeba tylko nauczyć - stwierdziła.
"W nowym budżecie pieniądze będą przepadać"
Polska zajmuje obecnie 7. miejsce w rankingu wykorzystania środków unijnych. – Na pierwszych miejscach są takie kraje jak Litwa, Łotwa, Estonia. One mają mniej więcej po miliardzie euro, czyli już je dawno wydały, zjadły i koniec. My mamy projekty, które sięgają kilku miliardów – przypomniała Bieńkowska. – Byłam szczęśliwa, kiedy byliśmy na 15. miejscu w stawce – stwierdziła.
Przypomniała, że w nowej perspektywie budżetowej nie będzie dało się "wycinać" zagrożonych projektów i finansować innych. – To będzie trudny budżet, bo pieniądze będą przepadać – mówiła dzisiejsza "Gość Radia ZET".
- Uważam, że jestem dobrym rzemieślnikiem, ale uważam też, że Polsce tacy ludzie w tej chwili są potrzebni. To jest moment budowania, jak w dwudziestoleciu międzywojennym. Mamy niepowtarzalną szansę i potrzebni nam są teraz rzemieślnicy – powiedziała w Radiu ZET Elżbieta Bieńkowska.
Bieńkowska powiedziała, że rozmowa na temat połączenia ministerstw rozwoju regionalnego i transportu trwała w rządzie od jakiegoś czasu, a dymisja Sławomira Nowaka tylko przyspieszyła ten proces. - Mam nadzieję, że Sławomir Nowak nie całkiem poszedł w odstawkę. Dwa ministerstwa to jest duże wyzwanie, ale akurat na ten moment poranka myślę, że wszystko będzie ok - powiedziała Elżbieta Bieńkowska. Zdradziła, że nad odpowiedzią dla premiera myślała dwa dni.
Wkurza panią „Elżbieta I”? „Strasznie”
Dodała, że budżet UE na lata 2014-2020 jest ostatnią tak dużą pulą pieniędzy dla Polski. - To jest ministerstwo, które wchodzi ze swoimi łapami w każde inne ministerstwo. Poza MON i MSZ my mamy swoje przyczółki wszędzie i zarządzamy właściwie wszystkimi projektami, całą masą projektów infrastrukturalnych - wyjaśniała nominację na wicepremiera Bieńkowska.
- Czy panią wkurza, że widzi pani siebie na okładce w stroju królowej Elżbiety? - zapytała Monika Olejnik.
- Strasznie - odpowiedziała Bieńkowska. - Nagle okazało się, że osoba, która sześć lat jest w rządzie i robi swoje, nagle przez tydzień pojawia się wszędzie, gdzie się da. Nie lubię epatować swoją osobą - dodała dzisiejsza „Gość Radia ZET”.
Monika Olejnik zapytała, czy Bieńkowskiej marzy się taka rola polityczna, jaką ma Angela Merkel. – Nie. W życiu mi się nie marzyła ta rola, którą teraz mam. Jestem ostatnią osobą, która marzyła o takiej pozycji, którą ma teraz. Wiem, że są ludzie, którzy daliby się za to zabić, a ja w ogóle o tym nie marzyłam. Tak Bóg kule nosi – stwierdziła.