Eksplozje w pobliżu baz organizacji charytatywnych
Dwa ładunki wybuchowe eksplodowały na wschodzie Afganistanu w pobliżu baz dwu zagranicznych organizacji charytatywnych. Wybuchy nie spowodowały ofiar w ludziach.
Celem ataków była siedziba amerykańskiej organizacji USAID i Szwedzkiego Komitetu na rzecz Afganistanu w Dżalalabadzie w afgańskiej prowincji Nangarhar - potwierdził w Kabulu rzecznik sił USA Mark McCann.
Zdaniem kierującego w Dżalalabadzie szwedzką misją Rahmana Jula Rahmaniego, oba wybuchy były zgrane w czasie. Szwedzki Komitet był też niedawno zaatakowany rakietą. 18 października seria pocisków spadła na bazę sił USA w Dżalalabadzie.
Nadal natomiast nieznany jest los trzech pracowników misji wyborczej ONZ, porwanych przed ponad tygodniem w Kabulu. W czwartek porywacze trójki zagranicznych pracowników ONZ w Afganistanie przesunęli na piątek termin ultimatum, grożąc zabiciem zakładników. Porywacze żądają zwolnienia talibów, przebywających w więzieniach afgańskich, oraz jeńców, przetrzymywanych w bazie amerykańskiej w Guantanamo na Kubie.
Porwani to Filipińczyk Anjelito Nayan i dwie kobiety: pochodząca z Irlandii Annetta Flanigan i Shqipe Hebibi z Kosowa. Był to pierwszy przypadek porwania cudzoziemców w Kabulu od upadku rządu talibów w grudniu 2001 roku.