ŚwiatEkspertka: europeizacja państw PW jest zagrożeniem dla reżimu Putina

Ekspertka: europeizacja państw PW jest zagrożeniem dla reżimu Putina

Europeizacja państw Partnerstwa Wschodniego jest zagrożeniem dla reżimu Władimira Putina - powiedziała Marie Mendras z francuskiego Ośrodka Badań Naukowych (CNRS). Ekspertka rozmawiała również o szczycie PW w Wilnie i sytuacji na Ukrainie.

Ekspertka: europeizacja państw PW jest zagrożeniem dla reżimu Putina
Źródło zdjęć: © AFP | Ria-Novosti / Alexei Nikolsky

Według Mendras niedawny wileński szczyt Partnerstwa miał ogromne znaczenie, był wręcz "przełomowy", ponieważ pokazał rzeczywisty obraz "napięć" i był "prawdziwą prezentacją stanowisk" każdej ze stron. "Wszyscy obecni przedstawiciele państw europejskich dali jasny przekaz w sprawie reżimu Wiktora Janukowycza i ingerencji Rosji. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso oraz ministrowie państw europejskich powiedzieli bez ogródek: "mamy tego dosyć", "Rosjanie nie będą nam narzucać weta w naszych sprawach" - podkreśliła, nawiązują do presji Moskwy na Kijów w sprawie niepodpisywania umowy stowarzyszeniowej z UE.

Mendras jest wykładowczynią Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu, uznaną specjalistką od Rosji.

Zwróciła uwagę, że "mimo iż opozycja na Ukrainie jest podzielona, to w Wilnie zabrzmiała jednym głosem: skończyć z systemem Janukowycza, z klientelizmem i korupcją, z bardzo złym zarządzaniem przez prezydenta stosunkami z UE, ale również ze złym zarządzaniem stosunkami z Rosją".

Mendras uważa, że Janukowycz "odmówiwszy podpisania umowy stowarzyszeniowej w UE, zaczął realizować krótkoterminową politykę, nastawioną wyłącznie na natychmiastowe skutki". - Widać było jasno, że działał pod rosyjską presją i nawet tego nie ukrywał; tłumaczył, że Rosjanie dają Ukrainie więcej niż UE - wskazała ekspertka. Zastrzegła przy tym, że Unia również jasno się wyraziła, iż "nie będzie się licytować".

Mendras nie była zaskoczona strategią Rosji polegającą na niedopuszczeniu do podpisania umowy stowarzyszeniowej. - Od lat Putin wyraźnie mówi i działa, począwszy od nałożenia w 2006 r. embarga (na gruzińskie wina i wody mineralne), z myślą o zablokowaniu prozachodnich aspiracji postsowieckich państw z Partnerstwa Wschodniego. Za każdym razem próbuje iść o krok dalej - dodaje Mendras.

Zwraca uwagę, że Polska od początku "odgrywała ważną rolę rzecznika Ukrainy". Jak podkreśliła, konieczne jest, aby instytucje unijne i inne państwa UE również partycypowały w tym zadaniu.

Spytana, czy presja Rosji na Ukrainę i inne państwa postsowieckie jest wyrazem odbudowywania imperium, odparła, że pytanie to "często zadawane jest w Polsce".

- Rosja ma możliwość wywierania nacisków, hamowania zmian w krajach takich jak Ukraina, ale nie ma możliwości pójścia dalej: faktycznego narzucania woli danemu krajowi, czy wręcz odzyskania w sensie terytorialno-politycznym - podkreśliła. - Niemniej - zastrzegła - Putin chce "zamrozić" kraje, które (...) są zakleszczone między UE a Rosją, między NATO a Rosją". Chodzi o sześć państw Partnerstwa Wschodniego: Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę.

- Suwerenność tych sześciu państw jest słaba, przykładowo w Gruzji są konflikty terytorialne, na Białorusi rządzi niedemokratyczny reżim i sytuacja gospodarcza jest coraz gorsza - oceniła Mendras.

- Te kraje są faktycznie zakleszczone. Rosja mówi: nie możecie zmierzać ku Europie, a Europa: jeśli zdecydujecie się na zbliżenie z nami, to nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale również trzeba zrobić postępy w kwestii praw człowieka. W Rosji panuje nie tylko reżim niedemokratyczny, ale również autorytarny, klientelistyczny i oligarchiczny - uważa ekspertka CNRS.

- Według Putina europeizacja tych państw jest prawdziwym zagrożeniem dla jego własnego reżimu i jeszcze bardziej izolowałaby Rosję" na arenie międzynarodowej - dodała. Jak tłumaczyła, Putin nie ma wizji ekspansji na kraje najbliższej zagranicy, lecz wizję wewnętrznej ochrony; musi chronić swe zasoby naturalne i elity oligarchiczne.

Spytana o najbliższy rozwój wydarzeń na Ukrainie, Mendras odparła, że obecne manifestacje nie są ostrymi akcjami sprzeciwu, jak w 2004 r., wyrazem sprzeciwu wobec zafałszowania wyborów. "Jako że wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się za nieco ponad rok, uważam, że obecne wydarzenia są początkiem kampanii wyborczej i że kampania ta będzie o wiele trudniejsza dla rządzącej Partii Regionów Janukowycza" - oceniła.

Na koniec wskazała, że tak naprawdę "to Janukowycz utracił swą szansę, nie Ukraina".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)