Ekspert: Krym to dla Rosji punkt wyjścia, stanowczej reakcji nie będzie
Scenariusz aneksji Krymu przez Rosję staje się coraz bardziej prawdopodobny, a zdecydowanej reakcji świata, mimo bezprawności krymskiego referendum, nie należy się spodziewać. Krym jest punktem wyjścia do dalszej destabilizacji Ukrainy - mówi ekspert OSW.
Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś przewiduje, że Rosja "z naruszeniem wszystkich zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego" uzna referendum, które odbędzie się w niedzielę na Krymie, i "idąc metodą faktów dokonanych przeprowadzi faktyczną i formalną aneksję Krymu". Moskwa przetestuje w ten sposób jednocześnie determinację Zachodu i zdolność do reakcji na przetasowania systemu bezpieczeństwa w przestrzeni euroatlantyckiej.
- Z punktu widzenia społeczności międzynarodowej będzie to problem, bo utrzymywanie stosunków z Federacją Rosyjską, która bezprawnie dokonuje aneksji terytorium innego państwa, będzie rodziło poważne trudności - zauważa rozmówca.
Prognozuje jednak, że "w praktyce nie będzie innej reakcji świata niż nieuznanie" krymskiego referendum i wszystkich jego implikacji. - Z drugiej strony ciężko wyobrazić sobie podjęcie kroków politycznych czy gospodarczych, które mogłyby wpłynąć na powstrzymanie tego procesu - ocenia ekspert.
Dodaje, że choć prawo międzynarodowe stoi po stronie Zachodu, "to Rosja kierując się logiką Realpolitik będzie osiągała konkretne cele polityczne - z pogwałceniem prawa międzynarodowego i przy pewnym proteście Unii Europejskiej i USA (...), ale na poziomie praktyki politycznej i realnych działań trudno będzie coś zrobić, by odwrócić bieg wydarzeń". - Jedynym, co mogłoby go odwrócić, jest użycie siły zbrojnej w obronie integralności terytorialnej Ukrainy - uważa ekspert, zastrzegając, że jest to mało prawdopodobne, "tym bardziej że same władze w Kijowie nie podejmują tego typu kroków".
Według Kardasia możliwe są dwa scenariusze. Zgodnie z pierwszym Rosja będzie konsekwentnie eskalować napięcie na Krymie, podsycając nastroje separatystyczne i wywierając wpływ na "nieprawomocnie wybrane władze Krymu, których działania są wyraźnie inspirowane przez Moskwę". - W ten sposób Rosja będzie próbowała podbić stawkę w relacjach z Zachodem, aby wywalczyć korzystniejsze rozwiązania dla zabezpieczenia swych ekonomicznych i politycznych interesów na całej Ukrainie - mówi analityk.
Drugi scenariusz - który w ocenie Kardasia staje się coraz bardziej prawdopodobny, zwłaszcza w kontekście stanowiska rosyjskiego MSZ uznającego deklarację autonomicznych krymskich władz w sprawie niepodległości - zakłada, że aneksja Krymu "nie jest czymś nierealnym i Rosjanie rozważają taki krok".
- Jeśli aneksja Krymu jest czerwoną linią wyznaczoną Rosji przez Zachód, to oznacza, że Rosjanie są zainteresowani zbadaniem reakcji Zachodu na przekroczenie tej wytyczonej linii. Liczą, że Zachód nie będzie w stanie osiągnąć jednolitego stanowiska pod względem zdecydowanych sankcji gospodarczych ani żadnych innych radykalnych działań wspólnych, demonstrując fiasko systemu bezpieczeństwa w przestrzeni euroatlantyckiej. A Rosja jest zainteresowana daleko idącym przetestowaniem tego systemu - mówi Kardaś.
Według niego w razie faktycznej i formalnej aneksji Krymu Rosja, zachęcona tym przykładem, pójdzie dalej i z coraz większą determinacją może dążyć do destabilizacji południowej i wschodniej Ukrainy. Wśród możliwych działań ekspert wymienia różnego typu prowokacje, zajmowanie budynków administracji państwowej czy przewożenie rosyjskich aktywistów na tereny południowo-wschodniej Ukrainy.
W tym kontekście analityk OSW zwraca uwagę na problemy z dostawami wody, energii i gazu dla uzależnionego pod tym względem od Ukrainy Krymu, gdyby doszło do jego fizycznego odcięcia. - Żeby zabezpieczyć funkcjonowanie Krymu w pełnym wymiarze, niezależnie od władz w Kijowie, konieczne jest uzyskanie przez Rosję przynajmniej częściowej kontroli nad obszarami południowo-wschodniej Ukrainy - wyjaśnia.
Jak zwraca uwagę ekspert, możliwość rozwiązania kompromisowego jest mało realna, ponieważ warunki postawione przez Zachód, czyli odwołanie referendum i wycofanie rosyjskich wojsk z Krymu, są nie do zaakceptowania przez Rosję. Sprawę komplikuje skala machiny propagandowej rozbudowanej wokół plebiscytu na Krymie i kampania mediów w samej Rosji pod hasłem "powrotu Krymu do macierzy" - tłumaczy Szymon Kardaś. Dodatkowym problemem jest, jego zdaniem, słabość władz w Kijowie i brak zdolności sprawowania kontroli nad strukturami państwa, zwłaszcza strukturami siłowymi.