Ekspert ds. Rosji dla WP.PL: Rosja będzie traktowała Ukrainę jako kartę przetargową
Ekspert ds. Rosji dr Maciej Raś z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że siłowa interwencja na Krymie jest bardzo mało prawdopodobna. W jego ocenie najmniej realny scenariusz to proste przyłączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej, gdyż Rosja straciłaby wtedy bardzo wiele na arenie międzynarodowej. – Rosja bardzo chętnie będzie traktowała Krym jako kartę przetargową w grze o swoje interesy, nie tylko z Ukrainą ale i Zachodem – podkreśla specjalista w rozmowie z Wirtualną Polską.
26.02.2014 | aktual.: 27.02.2014 07:37
WP: Co dalej z Krymem? Będzie Ukrainy czy Rosji?
- Możliwych jest kilka scenariuszy. Krym jako autonomiczna republika w składzie Ukrainy – tak jest od wielu lat – ale również przyłączenie do Federacji Rosyjskiej. Inne warianty to dalsza autonomizacja Krymu polegająca na tym, że Krym ogłasza niepodległość, a w każdym razie secesję od Ukrainy, zaś Ukraina – w takim stanie jak obecnie – nie będzie w stanie temu przeciwdziałać. Możliwy jest też scenariusz, że Rosja nie przyjmie Krymu w skład Federacji Rosyjskiej, nie chcąc sobie psuć relacji z Zachodem. Taki stan zawieszenia przez prawie dwie dekady trwał w przypadku Abchazji i Osetii Południowej.
WP: Który z tych scenariuszy jest najbardziej realny?
- To zależy, czy uda się opanować chaos jaki obecnie trwa na Ukrainie. Jeżeli Ukraina zacznie powoli wychodzić z kryzysu, możliwy jest wariant, że autonomizacja Krymu pozostanie na tym poziomie, co obecnie; przy zachowaniu praw ludności rosyjskojęzycznej i praw politycznych do autonomii. Możliwe jednak, że Krym ogłosi secesję od Ukrainy i przystąpi do Federacji Rosyjskiej. Wtedy jednak prognozuję długie, może nawet wieloletnie, targi z udziałem nie tylko Krymu i Ukrainy, ale – a może przede wszystkim – Rosji i mocarstw zachodnich, w tym Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Myślę, że Rosja jednak bardzo chętnie będzie traktowała Krym jako kartę przetargową w grze o swoje interesy na Ukrainie, w grze nie tylko z Ukrainą ale i Zachodem. Najmniej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz prostego przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej, gdyż Rosja straciłaby wtedy bardzo dużo na arenie międzynarodowej. Proszę zauważyć, że Rosja nie przyłączyła formalnie nawet Abchazji czy Osetii.
WP: Putinowi nie udało się zdobyć całej Ukrainy, będzie więc sięgał po Krym. „Rzeczpospolita” nazywa to planem B Putina.
- To duże uproszczenie. Nie jest tak, że Rosja mogłaby zadowolić się Krymem w grze o całą Ukrainę. Będzie raczej chciała wykorzystać Krym do utrzymania przynajmniej części swoich wpływów na Ukrainie i negocjowania, i z nią i z Zachodem. Coś na zasadzie straszaka.
WP: Co ze wschodnią Ukrainą?
- To inna sytuacja. Poczucie związku z Rosją – nie tylko z kulturą i językiem, ale przede wszystkim Rosją jako państwem – jest znacznie większe na Krymie niż we wschodniej Ukrainie czy w innych jej częściach. Jeżeli jednak nagle okazałoby się, że Ukraina podąża w kierunku Zachodu, oczywiście te warianty z wykorzystaniem prób grania separatyzmem, czy przynajmniej sugerowania możliwości podziału Ukrainy, będą przez Rosję prawdopodobnie wykorzystywane.
WP: Rozwiązanie militarne wchodzi w grę?
- Nie, nie wchodzi. Przez 20 lat Rosja tylko raz – w 2008 roku – w sposób otwarty użyła siły przeciwko swojemu sąsiadowi w wojnie z Gruzją. Tymczasem jeżeli popatrzymy na skłonność do użycia siły przez Stany Zjednoczone, to zobaczymy, że zdarzyło się to już wiele razy. Chodzi tu przede wszystkim o możliwości. Proszę pamiętać, że Rosja jest dzisiaj częścią gospodarki światowej i to nie jej najmocniejszą częścią. Jest uzależniona od rynków światowych. To nie jest tak prosto pójść sobie na wojnę; zresztą pytanie: Za co? Pytanie, czy rosyjska armia byłaby zdolna do zakrojonej na wielką skalę – jak w przypadku Ukrainy – operacji wojskowej. Raczej jest to mało prawdopodobne.
Czym innym byłaby sytuacja, gdyby na Ukrainie doszło do rozpadu państwa jako instytucji, a nie tylko podziału, do pogłębienia się chaosu politycznego. Obecność Floty Czarnomorskiej jest przede wszystkim ważnym czynnikiem psychologicznym, gdyż separatyści czują obecność Rosji. Proszę jednak rozpatrywać to w szerszym kontekście. To nie jest tak, że Putin może pstryknąć palcami i kilka tysięcy żołnierzy będzie maszerowało sobie po Krymie. Putin ma też partnerów gospodarczych, odpowiada za rosyjską gospodarkę. W tym przypadku retorsje ze strony Zachodu mogą być nieprzystające do korzyści jakie Putin miałby z zajęcia Krymu.
WP: Na ile jest możliwe, że dojdzie do rozpadu Ukrainy?
- Jest to mało prawdopodobne. Gdyby jednak do niego doszło, to nie tyle Rosja by tam wkroczyła, ile wsparłaby siły miejscowe, separatystyczne. Rosję zbyt wiele kosztowałoby to, zarówno politycznie jak i ekonomicznie. Myślę, że Rosja dąży do tego, by jak najwięcej ugrać na całej sytuacji, utrzymać jak najwięcej swoich interesów na Ukrainie i pewnie w dużej mierze będzie w stanie to osiągnąć.
WP: Na ile Rosja jest w stanie zapanować nad tym, co się teraz dzieje na Ukrainie?
- Jeżeli na Ukrainie panuje chaos - polityczny, gospodarczy i społeczny - to cechą chaosu jest to, że nikt nie jest w stanie nad nim zapanować; ani Zachód, ani Rosja, ani tym samym Ukraińcy. Każda z wymienionych sił będzie starała się jakoś na ten chaos wpłynąć; Rosja poprzez polityków sobie przyjaznych, a także potężne instrumenty gospodarcze.
Przedłużający się chaos na Ukrainie służy Rosji politycznie, bo jest ona dalej w grze. Natomiast Ukraina jest też istotnym partnerem gospodarki rosyjskiej, na Ukrainie jest wiele rosyjskich inwestycji i to też należy brać pod uwagę. Rosja będzie się starała przede wszystkim wykorzystywać instrumenty ekonomiczne w postaci – i to już pokazała w roku ubiegłym – grożenia czy wprowadzenia różnego rodzaju sankcji. To jest dużo bardziej efektywne niż siła militarna. Na Kremlu może zwyciężyć jeszcze inny wariant: pozwólmy Ukrainie porządzić, zobaczmy jak tę Ukrainę wesprze Zachód, zobaczymy czy po roku lub dwóch latach Ukraińcy nie zatęsknią i nie wrócą do siły te władze, które upadły.
WP: Ukraina straciła swojego prezydenta. Czy teraz pojawi się tam ktoś, wskazany przez Rosję?
- Oczywiście, że Rosja chciałaby tak tę sprawę ugrać.
WP: Pojawia się postać Julii Tymoszenko.
- To już czysta spekulacja. Rosja nie ma możliwości, żeby obsadzić to stanowisko tzw. swoim kandydatem, natomiast ma dużo możliwości, żeby wpływać na nowe władze ukraińskie. Te władze będą musiały starać się o dobre relacje z Rosją. Bo bez tego Ukraina w najbliższych latach nie przeżyje. Nie wiem zresztą, czy jeśli Rosja otwarcie wskaże swojego kandydata, to będzie mu to tak naprawdę służyć. I tak zdobędzie on poparcie społeczności popierającej Rosję na Ukrainie.
WP: Dlaczego dla Rosji tak ważna jest Ukraina?
- Z bardzo wielu powodów, ale do najważniejszych należą geopolityczne. Rosja stara się odbudować swoje imperium, być jednym z biegunów świata wielobiegunowego. Chodzi też o względy ekonomiczne, to jest ważny partner gospodarczy. Są to względy psychologiczne. Rosjanie są przekonani, że od wieków Ukraina była w jednym państwie.
WP: Jak w obecnej sytuacji na Krymie powinna zareagować Unia Europejska, a jak Stany Zjednoczone?
- Zarówno Stany Zjednoczone jak i Unia Europejska powinny z Rosją rozmawiać, co zresztą robią. Jest niemożliwe dzisiaj zbudowanie porządnego, trwałego systemu politycznego i gospodarczego na Ukrainie bez negocjacji z Rosją, bez pozyskania Rosji dla tej sprawy. Jednym słowem obecne stanowisko Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej powinno polegać dyplomacji wspartej instrumentami ekonomicznymi.
Dr Maciej Raś – pracownik Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych (1999) i Studium Bezpieczeństwa Narodowego (1999). Doktor nauk humanistycznych w zakresie nauki o polityce (2003). W ISM od 1999 r. Kierownik Podyplomowego Studium Marketingu Kultury i Studium Bezpieczeństwa Narodowego. Koordynator współpracy z uczelniami rosyjskimi. Do jego zainteresowań badawczych należą Stosunki międzynarodowe w regionie WNP, polityka zagraniczna i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, udział Rosji w procesach integracyjnych, „Wymiar Wschodni” UE i polskiej polityki zagranicznej, organizacje międzynarodowe.