Eksperci: terapie biologiczne rewolucjonizują leczenie nowotworów krwi
W leczeniu nowotworów krwi coraz bardziej liczy się terapia biologiczna, a klasyczna chemioterapia powoli przechodzi do historii - podkreślali eksperci na konferencji prasowej w Warszawie. Uznali, że w hematologii dokonała się rewolucja.
Prof. Krzysztof Giannopoulos z Samodzielnej Pracowni Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie powiedział, że przykładem postępu w leczeniu jest przewlekła białaczka limfocytowa, najczęściej występująca u dorosłych białaczka. Po wprowadzeniu nowych terapii mediana przeżywalności chorych wydłużyła się do 10 lat; 30 proc. z nich żyje nawet 10-20 lat.
Dziesięcioletnie przeżycia uzyskuje się również u chorych z przewlekłą białaczką limfatyczną, występującą głównie u osób po 60. roku życia, szczególnie u mężczyzn.
- Trzeba jednak pamiętać, że rokowania u poszczególnych chorych nadal są dość zróżnicowane, zależą od indywidualnego przebiegu schorzenia. Ocenia się je na podstawie badań genetycznych, molekularnych oraz analizy szpiku kostnego - dodał specjalista. Jedni pacjenci z najbardziej agresywną postacią choroby żyją nie dłużej niż dwa lata, ale są również tacy, którzy żyją niemal tak samo długo jak ludzie zdrowi.
Dr Piotr Boguradzki z Katedry i Kliniki Hematoonkologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że największym osiągnięciem jest leczenie przewlekłej białaczki szpikowej. Jest to pierwsza choroba rozpoznana na poziomie genetycznym, co doprowadziło do opracowania przełomowej terapii.
Zbadano, że chorobę wywołuje tzw. gen fuzyjny odpowiadający za wytwarzanie nieprawidłowego enzymu BCR-ABL (tzw. kinazy tyrozynowej BCR-ABL). Do tej mutacji "dopasowano" molekułę, która ją blokuje i hamuje rozwój choroby. Pierwszy tak działający lek wprowadzono do lecznictwa w 2001 r.; dzięki niemu wielu chorych żyje do dziś.
Są już leki kolejnej, drugiej i trzeciej generacji na przewlekłą białaczkę szpikową. Można je zastosować u tych chorych, u których przestał działać najstarszy preparat. Dzięki temu jest nadzieja, że cierpiący na to schorzenie pacjenci dzięki użyciu kolejnych leków będą żyli 20-30 lat, a nawet dłużej.
Specjaliści przyznali, że nie zawsze możliwe jest całkowite wyleczenie z nowotworów układu krwiotwórczego. - Większość tych schorzeń po zastosowaniu leczenia po jakimś czasie nawraca. Chodzi zatem głównie o to, żeby maksymalnie wydłużyć okres do ponownej progresji choroby, a pacjent mógł normalnie funkcjonować - podkreślił prof. Giannopoulos.
Prof. Iwona Hus z Katedry i Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Lublinie powiedziała, że mediana przeżycia chorych cierpiących na szpiczaka wydłużyła się z 3 do 7 lat, choć są pacjenci, którzy żyją 10 i 15 lat. - W niedalekiej przyszłości jest jednak szansa, że chorobę tę będzie można wyleczyć. Na razie dla wielu chorych szpiczak jest chorobą przewlekłą - dodała.
Dr Grzegorz Charliński z Katedry i Kliniki Hematoonkologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że w przypadku szpiczaka następuje zmiana strategii leczenia. Polega ona na tym, że wymagającemu leczenia choremu podaje się od razu trzy leki, co poprawia rokowania i szanse przeżycia chorego.
Nie zawsze jednak konieczne jest podanie trzech czy nawet czterech preparatów. Z najnowszych badań przedstawionych podczas zakończonego w niedzielę kongresu Europejskiego Towarzystwa Hematologicznego (EHA) wynika, że u niektórych chorych wystarczy podać dwa odpowiednie leki. - Terapia może być wtedy prawie równie skuteczne, ale jest bezpieczniejsza, bo wywołuje mniej działań niepożądanych - dodał specjalista.
- Kłopot polega na tym, że nowe terapie biologiczne są na ogół bardzo kosztowne. Roczne leczenie tzw. terapią celowaną kosztuje nawet 100 tys. dolarów To ogromne wyzwanie dla płatnika i opieki medycznej - przyznał prof. Giannopoulos.