Eksperci o debacie liderów: przypominało to mszę. Kopacz praktycznie nie istniała
- Tę debatę należy ocenić na "jedynkę" w skali szkolnej. To nie była żadna debata, tylko seria monologów - ocenia w rozmowie z WP debatę liderów dr Wojciech Jabłoński, ekspert od marketingu politycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Z kolei prof. Kazimierz Kik, politolog, wypowiada się mniej krytycznie. - Okazało się, że życie polityczne w Polsce nie jest tak ubogie, jak wynikałoby to z debaty Kopacz-Szydło - mówi.
W debacie wzięli udział liderzy ośmiu wytypowanych wcześniej komitetów wyborczych: Ewa Kopacz (Platforma Obywatelska)
, Beata Szydło (Prawo i Sprawiedliwość), Janusz Piechociński (Polskie Stronnictwo Ludowe)
, Barbara Nowacka (Zjednoczona Lewica), Ryszard Petru (Nowoczesna), Paweł Kukiz (Kukiz '15), Janusz Korwin-Mikke (KORWiN) i Adrian Zandberg (Partia Razem).
Przedstawiciele ugrupowań rozmawiali o sprawach społeczno-gospodarczych, polityce zagranicznej i bezpieczeństwie oraz o wizji i ustroju kraju.
- Tę debatę najlepiej podsumował jeden z liderów, liderów drobnicy (Adrian Zandberg, Partia Razem - red.), mówiąc, że jest to "rozmowa robotów wyprana z treści". On tak skomentował debatę Szydło-Kopacz i niechcący w ten sposób skomentował dzisiejszą pseudodebatę - ocenia dr Jabłoński.
Jego zdaniem podczas dzisiejszego spotkania liderów nie można mówić o żadnej debacie, ponieważ nie było w nim żadnego starcia między uczestnikami. - Nie było dyskusji, a jedyne starcie, to było starcie Kukiza z jedną z dziennikarek. Tutaj nie było żadnej temperatury, sporu, walki, były tylko chwyty erystyczne. Ta debata nie niosła żadnego humoru, rozrywki, by pokazać, że lider nie jest tym "robotem" - stwierdza.
- To przypominało trochę mszę. Było trzech celebrantów (dziennikarze - red.) i określone kwestie. A tłum liderów odpowiadał i wszystko było do przewidzenia - kwituje dr Jabłoński.
Prof. Kik: Zwycięzcą debaty jest Petru
O wiele mniej krytycznie debatę ocenia prof. Kazimierz Kik, który stwierdza, że "daje ona odrobinę optymizmu". - Okazało się, że życie polityczne w Polsce nie jest tak ubogie, jak wynikałoby to z poniedziałkowej debaty Ewy Kopacz z Beatą Szydło - dodaje.
Według prof. Kika najlepiej w debacie wypadli Ryszard Petru, Janusz Korwin-Mikke, Adrian Zandberg i Beata Szydło. - To co prawda moja subiektywna ocena, ale podczas debaty robiłem sobie punktację. I wynika z niej taki statystyczny, suchy wniosek: Petru przewyższał wszystkich merytorycznością. Można zaryzykować stwierdzeniem, że zdeklasował wszystkich - mówi. Drugie miejsce, zdaniem eksperta, przypadłoby Januszowi Korwin-Mikkemu. - Zabłysnął trafnym ujmowaniem problemów, lekko skandalizującym i przede wszystkim wyrazistością, oraz inteligencją. On nie szukał poklasku. Pozostali łasili się do wyborcy, a Korwin-Mikke stawiał mu czoła - ocenia i dodaje, że "podczas debaty zdeklasował Kukiza, który był banalny, powierzchowny i schematyczny".
- Trzecie miejsce mają u mnie ex-aequo Adrian Zandberg i Beata Szydło. Szydło popełniała błędy, ale była dzisiaj bardziej przekonywująca od Kopacz, ale też bardziej od innych polityków. Z kolei Zandberg był dosyć schematyczny, wiedział, że jego partia nie ma szans, dlatego nie walczył o sukces, a po prostu był szczery, dzięki czemu dobrze wypadł - mówi.
A kto według prof. Kika wypadł najgorzej podczas debaty? - Ewa Kopacz. Ona praktycznie nie istniała, nie miała żadnych argumentów, poza tymi, które wypowiedziała podczas debaty z Szydło. Była nieprzekonywująca. Kiepsko wypadła też Barbara Nowacka. Ona nie była dzisiaj dyskutantką, a trybunem ludowym. Było widać, że jest wiele luk w jej wiedzy politycznej i te luki starała się pokrywać ogólnikami i sloganami - odpowiada.
"Zwycięzcy nie było"
Jak stwierdza dr Wojciech Jabłoński, w debacie innej niż jeden na jednego nie da się wskazać zwycięzcy. - Wyborcy słuchając takich samych komunikatów, wygłaszanych według tej samej sztampy, intonacji, nie są w stanie wyłowić kogokolwiek, kto by się wyróżniał. Mieliśmy tutaj gadające głowy - stwierdza.
Co prawda, dr Jabłoński nie wytypował zwycięzcy debaty, jednak wymienił osobę, która w jego ocenie wypadła podczas niej najgorzej. - Na pewno ta sytuacja z Kukizem i dziennikarką (muzyk zwrócił uwagę prowadzącej, która zaczęła polemizować z jego wypowiedzią - red.), która pokazała, że on nie zna zasad ustalonych wcześniej, jest przejawem pewnej nieudolności. Tego nie wolno robić. Jeżeli próbuje się łamać reguły ustalone między dziennikarzami i sztabem, to pokazuje się jedynie swoją niekompetencję i brak panowania nad sobą - tak to wyglądało - mówi.