Eksperci dla WP.PL: nie ma szans na wcześniejsze wybory. PiS zyska jeśli przedstawi plan zmian
W sejmie nie da się zmontować większości, której udałoby się przegłosować Platformę. Nie ma najmniejszych szans na odwołanie rządu Donalda Tuska i doprowadzenie do wcześniejszych wyborów - komentuje wniosek PiS ws. konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu dr Olgierd Annusewicz z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodaje w rozmowie z WP.PL prof. Jacek Wódz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, PiS znalazł się w defensywie. - Zamiast punktować skompromitowanych ministrów, powinien przedstawić plan wyjścia z kryzysu - tłumaczy profesor.
Sejm udzielił w środę wieczorem wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Za wnioskiem było 237 posłów, przeciw wyrażeniu wotum zaufania - 203, nikt nie wstrzymał się od głosu. Gabinet Tuska poparli posłowie PO i PSL, czterech posłów niezrzeszonych oraz jeden poseł Twojego Ruchu.
- Wczorajsze głosowanie zostało doskonale zorganizowane. Posłowie PO i PSL spodziewali się, że PiS złoży swój wniosek, dlatego stawili się na Wiejskiej w komplecie. Opozycji nie udało się zmontować większości, która pozwoliłaby przegłosować koalicję. Podobnie będzie podczas głosowania nad wnioskiem PiS ws. konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu. Nie mam wątpliwości, że nie dojdzie do wcześniejszych wyborów. Nikomu poza PiS nie opłaciłby się taki wariant. Zresztą i dla partii Jarosława Kaczyńskiego przedterminowe wybory oznaczałyby duże ryzyko, ponieważ nie ma żadnej gwarancji, że elektorat Platformy przepłynie do partii opozycyjnej – mówi dr Olgierd Annusewicz.
Donald Tusk, składając w sejmie wniosek o wotum zaufania dla rządu, przekonywał, że bez mandatu parlamentu rząd nie będzie skuteczny ani w wyjaśnianiu afery, ani w realizowaniu interesów państwa. Prof. Jacek Wódz podkreśla, że „niespodziewana akcja premiera”, postawiła PiS w niekomfortowej sytuacji, bo pokazała, że koalicja jest górą i nadal posiada instrumenty do rządzenia.
– W polityce liczy się to, kto zrobi pierwszy krok, wyprzedzi przeciwnika. Tym samym Prawo i Sprawiedliwość znalazło się w defensywie. Jarosław Kaczyński nic nie zyska powtarzając kolejny raz, że ministrowie zachowali się niegodnie, bo wszyscy to wiedzą. Jedynym wyjściem i być może szansą na powrót do władzy, jest przedstawienie własnych pomysłów na uzdrowienie sytuacji, zaproponowanie poważnej debaty, przygotowania gruntu pod przyszłe reformy – mówi prof. Wódz.
Dodaje, że plan PiS powinien być długoterminowy, opierać się na systematycznym poszerzaniu elektoratu. – Nie da się przekonać do siebie nowych wyborców w miesiąc. Myślę, że PiS ma tego świadomość zatem tylko pozornie przekonuje o konieczności przeprowadzenia wcześniejszych wyborów – podkreśla.
- Zakładając, że jakimś cudem udałoby się doprowadzić do przetasowania na scenie politycznej, a PiS wygrałby wybory, uzyskując 32-34 proc. poparcia, byłby skazany na poszukiwanie koalicjanta. Można jednak przypuszczać, że jedyny chętny do współpracy - Janusz Korwin-Mikke, zniszczyłby tę koalicję w ciągu dwóch tygodni – podsumowuje prof. Wódz.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska