Ekspansja Iranu w Afryce wymierzona w Zachód i Izrael. Szpiedzy i działania quasimilitarne kontra tradycyjna dyplomacja i stopniowa budowa relacji
• Szyicki Iran zbroi Afrykę i rozbudowuje na kontynencie sieć szpiegów
• Hezbollah i Strażnicy Rewolucji od lat są w różnych krajach Afryki
• Działania quasiwojskowe niweczą długotrwałe wysiłki dyplomacji
• Afryka jest areną asymetrycznego starcia Iranu z Zachodem
• Ta batalia, a nie budowa relacji dyplomatycznych, jest priorytetem
Nie jest tajemnicą, że Iran wspiera militarnie i logistycznie szyicki Hezbollah w Libanie, rebelię Houti w Jemenie czy siły Baszara al-Asada w Syrii.
Serwis War is Boring przeanalizował stosunki, jakie łączą Iran z szeregiem państw na Czarnym Lądzie. Jeśli przyjrzeć się bliżej interesom Teheranu w regionie, okaże się, że macki Persów sięgają znacznie dalej. Szczególnie, jeśli pod lupę wziąć stosunki gospodarcze, które nieraz w dziwny sposób kłócą się ze szpiegostwem i działaniami destabilizującymi.
Kenia - spiski obok handlu
Iran jest jednym z ważnych partnerów gospodarczych dla Kenii. Do państwa Persów trafia około 20 proc. herbaty wyprodukowanej w Kenii. Obustronna wymiana handlowa rośnie stopniowo, ale to nie przeszkodziło Irańczykom w zwerbowaniu dwójki Kenijczyków, którzy w listopadzie 2015 roku, na rozkaz agenta perskiego wywiadu, mieli podłożyć bomby w Nairobi.
Rok wcześniej dwóch Irańczyków z fałszywymi izraelskimi paszportami zostało zatrzymanych przy próbie przylotu do Kenii - oni jako pierwsi mieli za zadanie podjęcia się werbunku do opisanych zamachów.
Z kolei w 2012 roku dwóch innych Irańczyków zostało aresztowanych pod zarzutem zamiaru podłożenia bomb w kenijskiej stolicy. Swojego uczestnictwa w tych zajściach nie potwierdza oczywiście Teheran, wszystkie zdarzenia ujawniła strona kenijska.
Sudan - współpraca ponad podziałami
War Is Boring podkreśla, że choć obecnie Iran i Sudan mocno różnią się co do oceny sytuacji w Jemenie, to oba kraje łączy jednak współpraca militarna, która sięga głęboko wstecz. Sudańska broń wywodzi się wprost od irańskich odpowiedników, a prezydent Omar al-Baszir tłumił rebelię w południowym Sudanie przy pomocy irańskich rakiet. Broń Persów wędrowała także szlakiem przez Sudan do Palestyńczyków w Strefie Gazy.
Kooperacja jest jednak poważnie zagrożona, bo biorąc stronę Arabii Saudyjskiej w konflikcie w Jemenie, Sudan wysłał wyraźny sygnał do Iranu, głównego rywala sunnickiego królestwa.
Gambia - 48 godzin na opuszczenie kraju
Jak bardzo pogmatwaną grę prowadzi Teheran w Afryce dobrze obrazuje przykład Nigerii. W 2010 roku wojska nigeryjskie wykryły transport broni z Iranu, który miał trafić do antysenegalskiej rebelii na pograniczu Gambii i Sengealu. Ujawnienie tego faktu gwałtownie pogorszyło stosunki zarówno z Gambią, jak i Senegalem, władze tego pierwszego kraju dały Teheranowi 48 godzin na wycofanie swoich dyplomatów.
Często mówi się, że ten incydent jest przykładem cichej wojny wywiadowczej, jaką Zachód prowadzi z Iranem w Afryce, bo to prawdopodobnie szpiedzy jakiejś agencji wywiadowczej z Zachodu ujawnili nigeryjskim służbom transport broni.
Senegal - porażka soft power
Irańska polityka międzynarodowa jest w rozkroku pomiędzy tradycyjną dyplomacją a działaniami quasi militarnymi, za którymi stoją przeznaczone do zagranicznych operacji siły al-Kuds (korpus al-Kuds Islamskiej Straży Rewolucyjnej) czy Hezbollah. To właśnie te organizacje, w imię strategicznych celów wojskowych, niejednokrotnie pogrzebały projekcję irańskiej soft power na gruncie współpracy gospodarczej i stosunków dyplomatycznych.
Dobrze widać to na przykładzie Senegalu. Z powodu opisanego już nigeryjskiego incydentu trzeba było odwołać powstanie wspólnej fabryki aut i serii wzajemnych wizyt polityków najwyższego szczebla. Kilka lat zajęła odbudowa podstaw zaufania i normalizacja stosunków.
Nigeria - zemsta na Zachodzie
Wracając do samej Nigerii, również ten kraj jest areną gier wojenno-szpiegowskich Teheranu. W 2013 roku zatrzymano obywatela Nigerii, który był szkolony w Iranie. Razem z dwójką innych ludzi miał przeprowadzić atak na biuro amerykańskiej agencji pomocowej w Lagos, firmy izraelskie i centrum kultury żydowskiej. Na liście celów znajdowały się także hotele, które często są odwiedzane przez zagranicznych gości, a także prominentni nigeryjscy sunnici.
To zresztą nie koniec, bo w tym samym roku okazało się, że w Nigerii jest obecny nawet Hezbollah, finansowany przez Iran. Na terenie nieruchomości libańskiego konsula w Sierra Leone znaleziono skład broni, który należał do trzech Libańczyków z Hezbollahu.
Teheran wspiera także nigeryjską cywilną organizację - Islamski Ruch Nigerii oraz jej zbrojne skrzydło.
Rozgrywka z Zachodem ważniejsza niż dobre relacje
Przez lata izolacji Iran szukał alternatywnych partnerów na Czarnym Lądzie. Jednak ani nowi partnery, ani sam Iran nie mogli militarnie równać się ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Zachodu.
Wyraźnie widać, że Teheran postawił nie na projekcję konwencjonalnej siły zbrojnej, a na działania szpiegowskie, asymetryczne i często prowadzące do destabilizacji. Wszystko działo się w ramach rozgrywki przeciwko Zachodowi, która dla Persów była ważniejsze niż spokojne budowanie stosunków na gruncie tradycyjnej dyplomacji.
W marcu tego roku zastępca ministra spraw zagranicznych Iranu, odpowiedzialny za relacje z Afryką, obwieścił "aktualizację irańskiej strategii stosunków z krajami Afryki". Amir Abdollahian podczas spotkania z ambasadorami państw afrykańskich zapowiedział, że podstawowym celem jego kraju jest konsekwentne zwiększanie wymiany handlowej z Czarnym Lądem. Wyraźne efekty mają być widoczne już za pięć lat.
Oczywiście przy założeniu, że oddziały polowe al-Kuds i Hezbollah po drodze nie pokrzyżują szyków politykom w gabinetach.