Eksmisja "człowieka, który wstrzymał ulicę Lema"
W Krakowie rozpoczęła się eksmisja Romualda Malinowskiego, nazwanego przez mieszkańców "Człowiekiem, który wstrzymał ulicę Lema", kluczową dla inwestycji i komunikacji w mieście. Właściciel przykuł się łańcuchem do rusztowania.
15.04.2014 | aktual.: 15.04.2014 14:35
Romuald Malinowski nie zgadza się wyceną działki, którą zaproponowali urzędnicy. Uważa, że teren, na którym prowadzi swoją firmę jest warty przynajmniej trzykrotnie więcej. W proteście wszedł na kilkumetrowy słup i przypiął się do niego łańcuchem.
- Ja nie walczę o teren, walczę o godziwe odszkodowanie. To, co zaproponowali urzędnicy, to złodziejstwo. Chcę ekwiwalent wartości, nie jałmużnę. Działka to oprócz warsztatu, który jest moim jedynym źródłem utrzymania, jest położona w bardzo dobrym miejscu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Romuald Malinowski.
Eksmitowany mężczyzna szacuje, że wartość nieruchomości wraz z przychodami z reklam, których w tym miejscu nie brakuje to 1.6 mln złotych. Natomiast miasto zaproponowało niespełna pół miliona.
Urzędnicy twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem na podstawie zapisów specustawy drogowej, dzięki której można wywłaszczać mieszkańców, za odpowiednim odszkodowaniem.
- Otrzymał bardzo dobrą propozycję za swoją działkę oraz za wszystko to, co się na nim znajdowało. Dostał więcej, niż wynosi cena rynkowa tego terenu - mówi Jerzy Marcinko, dyrektor Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
- Pan Romuald Malinowski ma prawo do wzięcia 70 proc. zaproponowanej przez nas sumy i dochodzenia odszkodowania w sądzie - dodaje dyrektor ZIKiT-u.
W ubiegłym tygodniu eksmitowano innego właściciela działki, który podobnie jak Romuald Malinowski nie zgadzał się z wyceną zaproponowaną przez urzędników. Mieszkańcy zabarykadowali się w domu, a w czasie interwencji doszło do rękoczynów.
Działka przy krakowskiej ulicy Lema jest strategicznie położona, ze względu na położenie pomiędzy dwoma ważnymi ulicami w mieście, zlokalizowanymi przy największej hali widowiskowo-sportowej w Polsce.
Robert Kulig specjalnie dla WP.PL