Ekshumacja po 63 latach od katastrofy latającej fortecy
Armia Stanów Zjednoczonych zainteresowała się wynikami naszego dziennikarskiego śledztwa. Dotyczyło ono ustalenia miejsca pochówku lotników US Air Force na terenie Wałbrzycha. John Pierik, Robert Steel, Harold Taylor i John Yatsco zginęli w katastrofie latającej fortecy, czyli bombowca B-17. Samolot rozbił się w marcu 1945 roku na polach przy ul. Piasta.
05.03.2008 | aktual.: 05.03.2008 08:45
Mimo że od tragedii upłynęły 63 lata, amerykańska armia nie ustaje w poszukiwaniach grobów lotników. Na informacje o losie poległych nadal czekają ich rodziny. Amerykanie planują przyjechać do Polski w lipcu, wtedy też zostanie przeprowadzona ekshumacja.
Na razie, w oparciu o nasze informacje, przygotowywana jest dokumentacja dla przedstawicieli Biura ds. Jeńców Wojennych i Zaginionego Personelu Wojskowego. Jej wykonaniem zajęła się współpracująca z Amerykanami, Fundacja Ośrodka Karta z Warszawy.
Najważniejszym elementem informacji, do których dotarła wasza gazeta, są zeznania Stanisława Gałbasika. Z jego relacji wynika, że widział mogiłę amerykańskich lotników - mówi Tomasz Gleb, współpracownik Karty. - Moim zadaniem jest nagranie jego zeznań na ten temat oraz wykonanie dokumentacji fotograficznej miejsca, gdzie prawdopodobnie jest grób.
Stanisław Gałbasik, tuż po zakończeniu wojny, zamieszkał w dzielnicy Biały Kamień, niedaleko cmentarza przy ul. Żeromskiego. Według świadka, właśnie tam pochowano poległych żołnierzy. W niezagospodarowanej części cmentarza widziałem pojedynczą, usypaną z ziemi mogiłę - opowiada Gałbasik. - Wbity był w nią drewniany krzyż z tabliczką, na której wymalowano farbą napis: "Tu spoczywają lotnicy amerykańscy i żołnierz angielski". Krzyż z tabliczką widziałem jeszcze pod koniec lat 50. Później ktoś go usunął.
Według zarządcy cmentarza od zakończenia wojny w tej części nekropolii nie było żadnych pochówków i ekshumacji. Szczątki lotników nadal powinny zatem spoczywać w tym miejscu. Jeżeli grób lotników zostanie odnaleziony, będzie to pierwszy tego typu przypadek w Polsce - wyjaśnia Szymon Serwatka, który od kilkunastu lat bada historię amerykańskich lotów nad obecnym terytorium Polski w ramach projektu Aircraft Missing in Action (samoloty zaginione w boju).
Dotychczas, dzięki naszej pomocy, Amerykanie ustalili miejsca i okoliczności kilku katastrof swoich samolotów. Nigdy jeszcze nie udało im się dotrzeć do miejsca pochówku poległego lotnika.
Artur Szałkowski