Egipt: tysiące zwolenników Mursiego wyszły na ulice, wielu zabitych i rannych
Dziesiątki tysięcy zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego wyszły na ulice Kairu i innych egipskich miast, domagając się "końca rządów armii". Doszło do krwawych starć. Telewizja Al-Dżazira podaje, że w stolicy wojskowe śmigłowce otworzyły ogień do protestujących. W piątkowych starciach zginęło co najmniej sześćdziesiąt osób - donosi BBC powołując się na lokalne źródła. Reuters informuje o 50 ofiarach śmiertelnych.
Najwięcej ofiar naliczono w Kairze, gdzie do konfrontacji między stronami doszło na placu Ramzes. Niemal 25 osób zginęło w zamieszkach w innych miastach Egiptu, położonych w delcie Nilu - w Aleksandrii i w Ismailii.
Arabska stacja cytuje jednego z protestujących, który relacjonuje, że żołnierze z krążących nad demonstrantami śmigłowców otworzyli ogień do tłumu. - Śmigłowce zaczęły do nas strzelać, jak szliśmy. Mój przyjaciel został trafiony w szyję i zmarł. To był pierwszy raz, gdy widziałem, jak śmigłowce otworzyły ogień - powiedział Said Mohammed.
Reporterka Al-Dżaziry napisała na Twitterze, że egipskie radio państwowe podało, iż wojskowe śmigłowce otworzyły ogień do "uzbrojonych ludzi na placu Ramzesa" (który jest kulminacyjnym punktem piątkowych zajść w Kairze).
Przez cały dzień zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego protestowali w "Marszach gniewu". To wyraz sprzeciwu wobec usunięcia demonstrantów ugrupowania z dwóch placów w Kairze. Manifestacje odbyły się pod hasłem - "ludzie chcą obalić zamach stanu" - odnoszącym się do wojskowego usunięciu Mursiego z funkcji prezydenta na początku lipca. Ugrupowanie zapowiedziało, że w ciągu najbliższego tygodnia wiece będą odbywały się codziennie.
Piątkowe protesty szybko przerodziły się w agresywne starcia. W Kairze w jednej z dzielnic doszło do walki między członkami Bractwa Muzułmańskiego a lokalnymi mieszkańcami. Słychać było liczne strzały karabinowe. Ugrupowania opozycyjne wobec Bractwa - Front Ocalenia Narodowego i Tamarod - wezwały do kontrmanifestacji. Armia zablokowała wejścia na plac Tahrir, który stał się symbolem obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka w 2011 roku.
Ulice znów spłynęły krwią
Z różnych części Egiptu zaczynają napływać pierwsze doniesienia o starciach i ofiarach śmiertelnych. Na przedmieściach Kairu czterej uzbrojeni mężczyźni zabili policjanta podczas próby sforsowania blokady ustawionej przez siły bezpieczeństwa. Agencja Reutera, powołując się na świadków, podała też, że użyto gazu łzawiącego i słychać było strzały na głównym kairskim placu, gdzie protestowały tysiące islamistów; demonstranci obrzucili koktajlami Mołotowa pobliski komisariat policji.
Na jednej z ulic przy wyspie Zamalek blisko centrum Kairu doszło do ostrej wymiany ognia pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami Bractwa Muzułmańskiego. Słychać było wystrzały z pistoletów i broni automatycznej oraz wybuchy petard. Obie strony rzucały w siebie nawzajem kamieniami.
Do dramatycznej sytuacji doszło na jednym z kairskich mostów, gdzie uwięziony został tłum demonstrantów. Protestujący zostali uwięzieni na moście w rejonie kairskiej dzielnicy Azbakeya. Uczestnicy zajść relacjonowali na Twitterze, że w kierunku demonstrantów policja, której posterunek jest położony ok. 200 metrów dalej, otworzyła ogień. Ludzie ratowali się ucieczką, skacząc z mostu na położoną niżej ulicę.
W Aleksandrii starcia zwolenników Mursiego z siłami bezpieczeństwa pochłonęły pięć ofiar śmiertelnych. Co najmniej 15 osób zostało rannych.
Z informacji przekazywanych przez siły bezpieczeństwa, szpitale i naocznych świadków wynika, że w Delcie Nilu zginęło w piątek osiem osób, w Ismailii nad Kanałem Sueskim - cztery, w Damietcie na północnym wschodzie kraju - osiem, w Fajum na południe od Kairu - pięć. Są też dziesiątki rannych.
Reuters pisze, powołując się na przedstawiciela służb bezpieczeństwa, że w piątek w starciach w różnych regionach kraju zginęło 24 egipskich policjantów.
"Marsz gniewu milionów"
Dowództwo wojsk egipskich informowało, że w oczekiwaniu na demonstracje rozmieszcza żołnierzy w pobliżu "najważniejszych obiektów" w kraju. Dzień wcześniej Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się Mursi, wezwało do zorganizowania po piątkowych modłach "marszu gniewu milionów".
W ten sposób islamiści chcą zaprotestować przeciwko brutalnej rozprawie sił bezpieczeństwa z demonstrującymi zwolennikami odsuniętego od władzy 3 lipca prezydenta Mursiego. W następstwie akcji policji wobec zwolenników Mursiego w środę zginęło - według władz - 638 osób, a według islamistów - 3 tys. ludzi. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy, a w niektórych regionach godzinę policyjną.