Dziwny proces prezydenta oskarżonego o morderstwo
Były prezydent miasta, pracownik naukowy, biznesmen, a wreszcie oskarżony o morderstwo. Kariera Jacka G. miała szokujący finał. Również we wtorek w sądzie, gdy rozpoczynał się jego proces, nie zabrakło emocji. Najpierw trwały przepychanki proceduralne oskarżonych i adwokatów. A potem dziwnym trafem do sądu zadzwonił ktoś, informując o podłożonej bombie. Proces przerwano i wszystkich trzeba było ewakuować. Nie udało odczytać się nawet aktu oskarżenia.
13.04.2011 | aktual.: 13.04.2011 08:22
Przed godziną 10 Jerzy G. wszedł na salę rozpraw zakuty w kajdanki. Usiadł za przezroczystą szybą na ławie oskarżonych. Nie był to już przebojowy polityk, który kilka lat temu rządził jednym z dużych śląskich miast.
Wczoraj, chowając twarz za oparciem ławy, usiadł obok czterech innych oskarżonych o udział w uprowadzeniu i zabójstwie prawnika Lecha F. Ale to Jerzy G. miał zlecić im wykonanie morderstwa.
- Choć żaden z oskarżonych o udział w tej zbrodni nie przyznaje się do winy - mówi Marta Zawada Dudek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Wcześniej Lech F. i Jerzy G. prowadzili wspólnie interesy. Kiedy G. został prezydentem miasta, wycofał się ze spółki, ale nie zerwał kontaktów z Lechem F. Pożyczał od niego pieniądze i nie oddawał ich. W końcu sprawa długów skończyła się na sali sądowej, gdzie sąd uniewinnił F., któremu Jerzy G. zarzucał sfałszowanie umowy na pożyczkę. Prezydenta oskarżono o fałszywe zawiadomienie prokuratury. Musiał także rozwiązać sprawę długu, który błyskawicznie narastał i wynosił 800 tys. zł.
Śledczy ustalili, że Jerzy G. postanowił uprowadzić swoją ofiarę i zmusić do zmiany umowy. Czy od początku myślał o zabójstwie? Tego nie wiemy. Na pewno jednak przed śmiercią ofiara podpisała dokumenty o anulowaniu długów.
Śledztwo w sprawie zbrodni wszczęto, gdy w sierpniu 2008 roku grzybiarz znalazł w lesie pod Będzinem zwłoki Lecha F. Oglądając związane taśmą ciało, biegli stwierdzili, że zginął on od ciosów nożem, a wcześniej był bity, kopany i przypalany. Oprawcy obcięli mu lewe ucho.
Policjanci szybko schwytali zabójców. Robert T., Rafał T., Mariusz F. Oskarżono ich o zabójstwo. Tomasz L.- odpowie za pomoc przy uprowadzeniu. Ale głównym organizatorem zbrodni okazał się Jerzy G.
Ta informacja ponad rok temu wstrząsnęła całą Polską. Były prezydent znany był nie tylko jako biznesmen, ale też jako pracownik Polskiej Akademii Nauk i wykładowca na Politechnice Śląskiej. W trakcie śledztwa pojawiły się informacje, że długi Jerzego G. były związane z jego uzależnieniem od hazardu.