"Dziwne i niezrozumiałe zachowanie Kaczyńskiego"
Politycy PO uważają, że list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do premiera w sprawie bezpieczeństwa i obronności, deprecjonuje go jako polityka. W ocenie posłów PiS, Kaczyński "we właściwej formie" przedstawił stanowisko partii w ważnym i trudnym temacie. Według lidera SLD Grzegorza Napieralskiego zachowanie Kaczyńskiego jest "dziwne i niezrozumiałe". Podobnie zdanie ma szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.
W przeddzień przyjęcia nowej koncepcji strategicznej NATO na szczycie w Lizbonie Jarosław Kaczyński wystosował list otwarty do Donalda Tuska, w którym wzywa go do podjęcia odpowiedzialności i należytego wykonywania obowiązków w sferze obronności i bezpieczeństwa państwa. Pełny tekst listu zamieścił "Nasz Dziennik"
Kaczyński podkreśla w liście, że Polska powinna "wnieść swój wkład do nowej koncepcji strategicznej" NATO. Jak pisze, to szef rządu jest odpowiedzialny za to, by "na forum NATO polski głos był słyszalny i wysłuchiwany". Kaczyński uważa, że dalsze otwieranie się Sojuszu na współpracę np. z Rosją "nie może odbywać się kosztem spójności i sprawności NATO, a tym bardziej kosztem interesów bezpieczeństwa nowych członków Sojuszu". "Wzywam pana premiera do podjęcia odpowiedzialności i należytego wypełniania obowiązków w sferze obronności i bezpieczeństwa naszego państwa" - napisał prezes PiS.
"Wyeliminował swój głos"
Według szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych Andrzeja Halickiego (PO), słowa Kaczyńskiego o poddawaniu w wątpliwość kompetencji i zaangażowania obecnego rządu w sferze bezpieczeństwa narodowego, deprecjonują prezesa PiS, jako poważnego polityka, który może zabierać głos w tej sprawie.
- List jest nieudanym ekwiwalentem tego, czego Kaczyński nie zrobił, a co był zobowiązany zrobić jako szef największej opozycyjnej partii - czyli przedłożenia swoich poglądów na forum Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Kaczyński mówił, że w kwestii bezpieczeństwa i interesów narodowych będzie zabierać głos i gotów jest forsować swoje stanowisko w każdych okolicznościach. To kolejna niekonsekwencja Kaczyńskiego, on deprecjonuje sam siebie, wyeliminował swój głos z tej dyskusji o bezpieczeństwie narodowym - powiedział Halicki.
- Nie wyobrażam sobie żadnego z poważnych polityków i przywódców państwowych, którzy będą nerwowo szukać strony PiS i odczytywać w wersji polskiej przesłanie Jarosława Kaczyńskiego. To niepoważne - ocenił Halicki. Jak dodał, jeśli Kaczyński chce osiągnąć sukces, nie może pozwolić sobie na to, żeby deprecjonować samego siebie.
"To oczywiste, Tusk mówił o prezydenturze żyrandolowej"
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytany, dlaczego prezes PiS wysłał list do premiera, a nie do prezydenta, który udaje się na szczyt NATO do Lizbony, odparł, że "premier zawsze twierdził, że to on w tych sprawach ma głos decydujący".
Dodał, że Tusk przed i w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej, mówiąc o modelu prezydentury PO, mówił o "prezydenturze żyrandolowej". - Model prezydentury, który obecnie jest realizowany jest - używając słów premiera - modelem prezydentury żyrandolowej - ocenił Błaszczak. Jego zdaniem "w związku z tym należy kierować uwagi do tego, kto dzisiaj w Polsce decyduje, a nie do tego, kto wykonuje decyzje". - Myślę, że jest to zupełnie oczywiste - podkreślił.
Pytany, dlaczego list został opublikowany dzień przed szczytem NATO, ocenił, że jest to termin "jak najbardziej właściwy". Na pytania, dlaczego Kaczyński zrezygnował z członkostwa w RBN, gdzie kwestie poruszone przez niego w liście są dyskutowane, mówił: - Prezes PiS nie zasiada w RBN ze względu na to, że RBN ma wyłącznie charakter doradczy dla prezydenta Rzeczypospolitej.
Maks Kraczkowski (PiS) powiedział, że Kaczyński wysłał list do premiera, a nie przedstawił swoich racji na posiedzeniu RBN, ponieważ Rada ma charakter fasadowy. - Jarosławowi Kaczyńskiemu nie odpowiada rola statysty w polskiej polityki. Dlatego w ten sposób - poprzez list - mówi o rzeczach ważnych i trudnych - zaznaczył.
Jak dodał, prezes PiS korzysta z demokracji i wolności słowa. - Na tym polega rola świadomej opozycji, że wskazuje rządzącym ich uchybienia w polityce - w tym przypadku w polityce obronnej i zagranicznej - podkreślił. - Forma listu jest formą właściwą - ocenił Kraczkowski. Dodał, że PiS oczekuje od premiera odpowiedzi na list.
"Ma uraz do demokracji, więc napisał list"
Zdaniem szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, zachowanie Kaczyńskiego jest "dziwne i niezrozumiałe". Jak mówił, on sam często krytycznie odnosi się do formuły RBN, którą zaproponował prezydent i ma odczucie, że jest to bardziej "kwiatek do kożucha", a okresie kampanii wyborczej "akt propagandowy", ale - jak ocenił - trzeba w niej uczestniczyć. - Jestem człowiekiem odpowiedzialnym, i uważam, że skoro jest taka możliwość spotkania się opozycji i formacji rządzącej, która tak naprawdę ma wszystkie narzędzia w swoich rękach - premiera, większość parlamentarną i swojego prezydenta - to trzeba uczestniczyć - oświadczył szef SLD.
Według Napieralskiego list Kaczyńskiego jest dowodem, że nie zauważa on przemian, do jakich doszło na świecie. - Prezes Kaczyński chyba nie zauważył, że świat się mocno zmienił - nie ma już podziału na Stany Zjednoczone i Związek Radziecki - ocenił.
Krytycznie do listu odniósł się też szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Jego zdaniem miejscem na wyrażanie opinii o nowej koncepcji strategicznej NATO była Rada Bezpieczeństwa Narodowego, na którą Kaczyński miał zaproszenie. - Ludzie listy piszą. To nie jest dobry pomysł. Jarosław Kaczyński ma uraz do demokracji, to napisał list, w którym wyraził swoje różne fobie - powiedział polityk.