Dziury na drodze - więcej kierowców żąda odszkodowań
Chociaż Zarząd Dróg i Transportu wydaje krocie na łatanie zimowych wyrw, kierowcy ciągle niszczą pojazdy na dziurawych jezdniach. W tym roku do ZDiT w Łodzi wpłynęło już 96 wniosków o odszkodowania za zniszczone samochody. I nie zanosi się na to, żeby stan dróg się poprawił.
02.03.2009 | aktual.: 02.03.2009 08:44
W lutym Zarząd Dróg i Transportu wylał blisko 500 ton asfaltu na dziury w jezdniach. Załatano 4 tys. mkw. dziur na 50 ulicach. Niestety, gorący asfalt wylewany na dziury szybko kruszeje i po kilku tygodniach wyrwa w jezdni pojawia się na nowo. Uzupełnianie ubytków na ulicach jest kosztowne. W tegorocznym budżecie ZDiT na uliczną prowizorkę przeznaczono 10 mln złotych. W ubiegłym roku cząstkowe remonty jezdni kosztowały aż 17,5 mln złotych.
- Niedawno łatano dziury w jezdni w pobliżu posesji przy ul. Rzgowskiej 163/165. Już po tygodniu wylany asfalt pokruszył się i dziura pojawiła się na nowo - opowiada Marek, który mieszka przy ul. Rzgowskiej. - Ekipa drogowców przyjechała ponownie załatać tę samą dziurę. Znów wylali asfalt, który ponownie zaczął się wykruszać pod kołami samochodów. Mam wrażenie, że łatanie łódzkich ulic to syzyfowa praca.
- Po takiej zimie, jaką mieliśmy, na ulicach pojawiło się mnóstwo dziur. Niestety, przy takiej pogodzie można tylko zalać dziurę asfaltem. To dość prowizoryczne łatanie. Wio- sną, gdy będzie sucho, zrobione zostaną poprawki już w lepszej technologii - mówi Renata Borkowska-Kubiak, rzeczniczka prasowa ZDiT. - W miejscu, gdzie załatano dziurę, nie powinna zrobić się po kilku dniach nowa wyrwa. Jeśli już, to obok.
Sposób łatania dziur wprawił w osłupienie łodzianina, który mieszka przy ul. Matejki. - Na mojej ulicy w pobliżu ul. Telefonicznej były cztery dziury - opowiada. - Przyjechała ekipa, załatała dwie wyrwy, a dwie zostawiła. Drogowcy powiedzieli mi, że zabrakło im asfaltu.
- To nieprawda, że w Łodzi brakuje asfaltu - dementuje Renata Borkowska-Kubiak. - W kotle specjalnego pojazdu mieszczą się cztery tony asfaltu. Drogowcy wylali na dziury całą zawartość kotła. Dwie dziury, które zostały na ul. Matejki, zostały załatane następnego dnia.
W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie łata się dziur, tylko frezuje jezdnię i wylewa asfalt na całej powierzchni jezdni.
- Nie ma sensu robić łaty przy łacie - twierdzi Maciej Zalewski, rzecznik GDDKiA. - Jeśli jezdnia jest zniszczona, to wkrótce pojawi się na niej więcej łat niż starego asfaltu. O wiele bardziej ekonomiczne jest wymienienie całego dywanika asfaltowego, ale można to robić tylko w suche i ciepłe dni.
W ostatnich dniach łatanie dziur szło pełną parą. Tylko w piątek prace trwały na 20 ulicach. Koszt tony asfaltu z wylaniem go na dziurę to 670 złotych. Prowizoryczne naprawienie dziury wielkości metra kwadratowego kosztuje około 70 złotych.
Marcin Bereszczyński