Dziki na powierzchni. Najlepsze zdjęcia tygodnia© Reuters

Dziki na powierzchni. Najlepsze zdjęcia tygodnia

13 lipca 2018

Jak co tydzień, minął tydzień. Jeśli śledziliście wiadomości z Polski i ze świata, wiecie na pewno, że działo się naprawdę sporo. A jeśli nie śledziliście, to poniższe zestawienie najlepszych zdjęć tygodnia może pomóc w nadrobieniu zaległości.

Bezprecedensowa akcja ratunkowa w Tajlandii, gdzie w jaskini Tham Luang wskutek zalania utknęło 12 chłopców oraz ich trener, dobiegła końca. Cały świat z zapartym tchem śledził losy uwięzionych i podziwiał starania międzynarodowego zespołu złożonego z nurków i ratowników, którzy z pomocą tajlandzkiej armii wydobyli drużynę "Dzików" na powierzchnię. W całej operacji śmierć poniosła tylko jedna osoba - nurek, który zmarł z niedotlenienia organizmu, ratując życie nierozważnym turystom.

Polska płonie. Co kilka dni opinią publiczną wstrząsają doniesienia o kolejnych pożarach składowisk śmieci oraz procederze sprowadzania do naszego kraju śmieci z zagranicy. Na zdjęciu dogaszanie ognia na składowisku odpadów gumopochodnych w miejscowości Wielowieś niedaleko Inowrocławia. W akcji brało udział łącznie 20 jednostek straży pożarnej.

Przenosimy się za ocean, a w zasadzie nad Ocean, ten Atlantycki. Na wybrzeżu Kennebunk w stanie Maine trwają połowy homarów, jednak nie wszystkie z nich trafią na talerze koneserów owoców morza. Wyłowione z wody samice z jajeczkami wracają do niej w trybie niemal natychmiastowym, gdyż wyłącznie od nich zależy przetrwanie gatunku. Dorosła samica jest w stanie złożyć nawet 6 milionów jajeczek i przechowywać spermę samca przez okres 2 lat.

Pozostajemy na Atlantyku, przenosząc się jednak na stały ląd. Na Haiti wybuchły bowiem zamieszki w związku z podniesieniem cen paliw, Port-au-Prince, stolica kraju, została całkowicie sparaliżowana. Jak widać na załączonym niżej zdjęciu, doskonale w tym środowisku odnalazła się świnia, która nie robiła sobie niczego z płonących barykad zbudowanych głównie z opon.

Po drugiej stronie świata, niedaleko Hiroszimy, trwa walka z powodziami, które nawiedziły kraj w lipcu. Jak dotąd zginęło ponad 112 osób, a przynajmniej 78 uznaje się za zaginionych. Wiele osób ginie nie tylko pod wodą, ale też błotnymi lawinami, spowodowanymi najwyższym w historii opadami. Na ewakuację czeka prawie 2 miliony osób, a dziesiątki tysięcy pozostają bez dostępu do elektryczności i wody pitnej. W akcji ratunkowej bierze udział ponad 73 tysiące ratowników.

Wracamy do USA, gdzie błoto nie kojarzy się ze śmiercią dziesiątek osób, a raczej z dobrą zabawą. W konkursie na błotnego króla w Westland w stanie Michigan, chłopcy czekają na ocenę jury, które w tym roku zebrało się po raz 31. Konkurs polega na skoku w wielką błotną kałużę i efektowne zaprezentowanie się jurorom. Ci mają sporo pracy, gdyż w tym roku w zawodach wzięło udział około 1500 dzieci.

W innym zakątku USA, na wzgórzach Hollywood w Kalifornii, trwa walka z żywiołem. Fale upałów, które nawiedziły amerykański stan, doprowadziły do takiego wysuszenia terenów, że pożary wybuchają tam niemal samoczynnie.

Tego incydentu na mundialu nie pokazały kamery. Podczas pierwszej połowy meczu Chorwacja - Anglia doszło do niecodziennej sytuacji. Służby porządkowe bardzo szybko ją opanowały, a kibice przed telewizorami nawet się nie zorientowali. Jak poinformowali dziennikarze brytyjskiego "The Mirror", podczas I połowy półfinału mistrzostw świata na murawie moskiewskiego stadionu Łużniki wylądowała... ryba. Ktoś z kibiców wniósł ją na trybuny i w pewnym momencie po prostu wyrzucił w kierunku boiska. Rybę błyskawicznie z murawy usunęły służby porządkowe, ale cała akcja nie umknęła uwadze fotoreporterów.

I na zakończenie rzut oka na zdobycz maskonura, który swojej młodej rodzinie, przyniósł więcej, niż mogli się spodziewać. W dziobie trzyma bowiem przynajmniej osiem tobiaszów, którymi w podziemnej norze obdaruje wygłodniałą dziatwę.