PolskaDziewczyna z marketu

Dziewczyna z marketu

Bywają kurczakami reklamującymi słodycze, albo opakowaniem czekoladek. Czasami wpychają nam do ręki kubeczek z jogurtem, czasami smażą na małej kuchence sojowe kotlety. Hostessy w supermarketach. Pełno ich, szczególnie w weekendy. Czy opłaca się stać godzinami z uśmiechem przyklejonym do twarzy?

- Stawki są różne, ale przeciętnie hostessa za godzinę pracy dostaje 5-6 zł na rękę. Podczas akcji promocyjnej stoi się zazwyczaj po 8 godzin dziennie. Niewątpliwie zarabia się dobrze, ale trudno dostać się do agencji pośredniczącej między producentem a hostessami, gdyż młode osoby zrabiające w ten sposób niechętnie mówią o miejscu pracy. Niełatwo jest dowiedzieć się o nazwę agencji organizującej promocje, jak również o dane personalne pośrednika - opowiada Ania, jedna z bydgoskich studentek, dorabiająca w ten modny ostatnio sposób do stypendium.

Hostessy przeważnie w weekendy zachęcają klientów marketów do kupna promowanego produktu. - Pracuję w piątki od 12.00-13.00 do 20.00-21.00, natomiast w soboty i niedziele stoję od 8.00 do 16.00. Najczęściej promuję artykuły w Makro, a na wypłatę czekam do dwóch miesięcy - dzieli się swoimi doświadczeniami inna z hostess.

Są także agencje, w których pracujące osoby stoją od poniedziałku do niedzieli w hipermarketach. - Najwięcej ofert jest w Makro, w którym stoję po 6-7, góra 8 godzin dziennie. Ten różny czas pracy zależy od liczby godzin przeznaczanych przez agencję na daną promocję w miesiącu - tłumaczy Ania.

Nie tylko za pośrednictwem agencji można dostać się na promocje. Jest jeszcze inna droga, w której nie ma pośrednika, umowę załatwia się na linii producent - hostessa. - Stałam przez dwa weekendy po 8 godzin dziennie. Umowę podpisałam dopiero po zakończonej akcji promocyjnej, a na pieniądze czekałam niecały miesiąc. Warunki pracy były uzgadniane telefonicznie przez kierownika działu hipermarketu z producentem - zdradza jedna z dziewczyn.

W jednym i drugim wypadku, aby dostać się na akcje promocyjne, trzeba mieć szczęście i znajomości. Ponoć najczęściej dziewczęta znajdują się w tej "branży" dzięki protekcji koleżanek po fachu.

- To czasem trudne, ale zwykle opłacalne... - twierdzi Kasia, którą spotkaliśmy w sobotę w jednym z hipermarketów w firmowym fartuszku producenta jogurtów.

(ak)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)