Dziesiątki przechodniów, jedna bita dziewczyna. To miało się wydarzyć w Warszawie

Członkini grupy "Dziewuchy Dziewuchom" opisała wstrząsające wydarzenie. W jej poście czytamy, że była świadkiem pobicia młodej dziewczyny. Jak przekonuje, poza nią nikogo to nie obeszło. A z relacji wynika, że poza nią sytuację widziały tłumy. "Jestem przerażona znieczulicą" – czytamy.

Dziesiątki przechodniów, jedna bita dziewczyna. To miało się wydarzyć w Warszawie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Thinkstockphotos
Karolina Błaszkiewicz

Dagmara szła chodnikiem na warszawskim Bemowie, gdy zobaczyła, jak chłopak bije i popycha swoją dziewczynę. Mimo próśb, by zostawił ją w spokoju, "nawalał ją dalej" – twierdzi autorka, dodając, że próbowała go powstrzymać. "Krzyknęłam do niej, że wzywam policję i żeby się nie bała" – relacjonuje. "Chłopak, jak widać już zdenerwowany, wbiega przed samochody i biegnie do mnie. Zaczyna mnie obrażać, wyzywać i grozić, dzwoni po jakichś swoich kumpli" – dowiadujemy się z wpisu.

Ofierze udało się uciec, ale według Dagmary, tylko na moment. Sprawca dopadł ją na przejściu dla pieszych i na oczach ludzi znów pobił. "Przez pasy przechodzili mężczyźni, kobiety, tłumy. Nikt nie zareagował. Jestem po prostu wstrząśnięta tym, znieczulica, jaka panuje wśród społeczeństwa, jest ogromna. Nie mówię, żeby wkraczać do każdej patologicznej rodziny, ale kto wie co by się stało, gdybym nie zadzwoniła i nie odciągnęła go od niej?" – pyta autorka.

Obraz
© Facebook / Dziewuchy Dziewuchom

Wpis wywołał zamieszanie, pojawiły się dziesiątki komentarzy. "Bo ludzie to tchórze", "Chory, obojętny kraj", "Ludzie chcieli być 'dyskretni' i nie wtrącać się w ich sprawy", "Reagować trzeba, ale jedyną osobą, która może ją uratować, jest ona sama, tylko ona sama może sobie pomóc" – piszą internautki, opowiadają też o podobnych sytuacjach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)