Dziennikarze podczas igrzysk nie pohulają po internecie
Organizacja Reporterzy bez Granic (RsF) ostro krytykuje na swej stronie internetowej ograniczenia w dostępnie do internetu, jakie czekają ok. 20 tys. zagranicznych
dziennikarzy, którzy będą obsługiwać igrzyska olimpijskie.
30.07.2008 | aktual.: 30.07.2008 17:49
Od wtorku w olimpijskim centrum prasowym nie można wejść na internetowe strony m.in. Amnesty International, Reporterów bez Granic, a także BBC w wersji chińskiej czy Deutsche Welle. Niedostępna jest też internetowa wersja wydawanego w Hongkongu dziennika "Apple Daily" i tajwańskiej gazety "Liberty Times".
Reporterzy bez Granic zarzucają władzom chińskim, że złamały - zresztą nie po raz pierwszy - obietnice dotyczące swobodnego dostępu do informacji.
Sytuacja w dziedzinie praw człowieka i wolności słowa w Chinach miały się poprawić, zagraniczni dziennikarze mieli korzystać ze swobody zbierania informacji i informowania. Tymczasem panuje cenzura - podkreślają Reporterzy bez Granic. Dodają, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) jest temu współwinny, ponieważ milcząc całymi latami umożliwił powstanie obecnej sytuacji.
Przedstawiciel Amnesty International Mark Allison wezwał MKOl i komitet organizacyjny igrzysk w Pekinie do zagwarantowania pełnej swobody mediom i niezwłocznego zapewnienia nieocenzurowanego dostępu do internetu w obiektach olimpijskich. Cenzurowanie internetu na igrzyskach jest naruszeniem podstawowych praw człowieka i zdradą wartości olimpijskich - podkreślił Allison.