Dziennikarze nie wpuszczeni do Sejmu ze względu na "ciąg komunikacyjny”
Dziennikarze nie zostali wpuszczeni do Sejmu na początku kwietnia, bo w uroczystości odsłonięcia tablicy wzięli udział m.in. prezydent, premier – wynika z odpowiedzi służb prasowych Sejmu. Decyzja została podjęta "w trybie roboczym” i nie ma po niej śladu – dowiedziała się WP.
Uroczyste odsłonięcie tablicy poświęconej Lechowi Kaczyńskiemu 9 kwietnia mogli zobaczyć wyłącznie fotoreporterzy i operatorzy kamer, bo dziennikarze tego dnia rano nie zostali wpuszczeni do Sejmu. Nieoficjalnie można było usłyszeć, że obecności dziennikarzy nie życzył sobie Jarosław Kaczyński. W przeciwieństwie do nich fotoreporterzy i operatorzy nie zadają pytań.
Wirtualna Polska wysłała tego dnia pytania do Centrum Informacyjnego Sejmu o to, kto podjął decyzję o zakazie wstępu mediów i jak to uzasadnił. W wysłanej w środę odpowiedzi CIS podkreśla, że były trzy „przesłanki".
Pierwsza z nich - jak tłumaczy CIS - wynikała z tego, że w uroczystości zapowiedziały najważniejsze osoby w państwie - na czele z prezydentem, premierem, marszałkami Sejmu i Senatu.
"Po drugie, uroczystość była zaplanowana w miejscu, które standardowo jest przestrzenią otwartą, częścią ciągu komunikacyjnego. Po trzecie wreszcie, Kancelaria Sejmu przewidywała udział w uroczystości kilkuset osób” - wyjaśniają służby prasowe Sejmu.
Nie są jednak w stanie jasno odpowiedzieć, kto zdecydował o niewpuszczeniu dziennikarzy. Podkreślono jedynie, że „istotną rolę w procesach decyzyjnych odgrywa zawsze kierownictwo Kancelarii Sejmu oraz Straż Marszałkowska”.
Kancelaria Sejmu nie chce nam udostępnić decyzji na piśmie. „Odmienne od standardowych zasady wstępu są określane w trybie roboczym, w ramach istniejących każdorazowo potrzeb. Nie mają postaci pisemnej, możliwej do zeskanowania i przekazania” – brzmi odpowiedź CIS na naszą prośbę w tej sprawie.
- W praktyce wygląda to tak, że szef kancelarii Sejm wydaje polecenie służbowe komendantowi straży marszałkowskiej. Marszałek nie jest władcą terenu Sejmu i powinien konsultować swoje decyzje z konwentem seniorów i kierownictwem kancelarii. Tak było, gdy Bronisław Komorowski zakazał wstępu dziennikarzom do hotelu poselskiego - mówi Wirtualnej Polsce były urzędnik kancelarii Sejmu. Według niego w teorii marszałek może zakazać wstępu mediów do Sejmu przez parę tygodni i nie podać uzasadnienia.
Służby prasowe będą mogły uzasadnić taką decyzję zachowaniem przepustowości „ciągów komunikacyjnych”, komfortem pracy prezydenta, premiera, albo sejmowego szatniarza, bo o szatnię marszałek Kuchciński dba w szczególności. Ze względu na dostęp do niej - jak tłumaczyło CIS - wprowadzono inne ograniczenie, któremu podlegają dziennikarze w Sejmie.
Zakaz wstępu dziennikarzy do części gmachu znajdującej się po prawej stronie od głównego wejścia. To tamtędy wchodzą na salę plenarną posłowie i ministrowie PiS. Przed głosowaniami i po nich politycy PiS są oddzieleni od reporterów taśmą pilnowaną przez straż marszałkowską. To oznacza, że dziennikarze nie mogą, jak do tej pory, swobodnie zadawać pytań politykom partii rządzącej. Każdy minister, który chce uciec przez niewygodnymi pytaniami, może to zrobić i liczyć na pomoc straży marszałkowskiej.
W zeszłym roku CIS tłumaczyło, że chodzi o dostęp do szatni „w sezonie jesienno-zimowym”. Zapytaliśmy służby prasowe, jak uzasadnia utrzymanie zakazu.
„Szatnia jest obiektem całorocznym, więc i przesłanki podjęcia opisanej w Pana pytaniach decyzji nie utraciły aktualności. Tytułem przykładu można wskazać, że część parlamentarzystów pozostawia w szatni bagaże, gdyż przyjeżdżają na obrady wprost z podróży” – wyjaśnia CIS.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl