Dziennikarz TVN24 dał się wpuścić w maliny
Dziennikarze też ludzie i mogą się pomylić. Internauci wyłapują jednak błyskawicznie ich wpadki. Tym razem użytkownicy nie zostawili suchej nitki na Jacku Pałasińskim, który z przejęciem opowiadał o rzekomej katastrofie samolotu na antenie TVN24. Jak się okazało, redaktor nie miał pojęcia, że prezentowane przez niego zdjęcia pochodzą… z serialu.
16.06.2009 | aktual.: 17.06.2009 12:32
Zobacz wpadkę Jacka Pałasińskiego
W poniedziałkowy poranek telewizja TVN24 poinformowała o tym, że nad amazońską dżunglą doszło do katastrofy - napisał jeden z internautów wykop.pl. Całe zdarzenie relacjonował Jacek Pałasiński, który dla uwiarygodnienia newsa, pokazywał tragiczne zdjęcia z pokładu samolotu. Dziennikarz nie zorientował się, że prezentowane przez niego fotografie pochodzą z amerykańskiego serialu „Lost” opowiadającego o pasażerach samolotu, który rozbił się na wyspie.
Dopiero w kolejnym wejściu dziennikarz przeprosił za zamieszanie i wytłumaczył, że źródła, z których korzystała telewizja były wiarygodne.
Pomyłkę szybko wyłapali fani serialu. Jeden z internautów o nicku Mathix tak opisuje całe zdarzenie na stronie wykop.pl: „Wchodzę do pokoju, a tam w TVN24 rzucają zdjęciami mówiąc, że aparat się rozpadł, ale zachowała się karta pamięci itd. Wybuchłem śmiechem, bo foty pochodziły z serialu „Lost”. Makus dodaje natomiast: „W Polsce ten serial oglądało średnio 5,3 mln ludzi. Do tego część internautów oglądała wcześniej anglojęzyczne wersje. Jak bardzo nieobytym ze światową kulturą trzeba być, żeby przed pokazaniem czegoś takiego na wizji nie zorientować się, że to zdjęcia z serialu?”.
Oberwało się również samemu Pałasińskiego. „Gdy chce się być ekspertem od wszystkiego, to w pewnym momencie jest się do niczego” – pisze Zychu69.
Na zdjęcia z filmu „Lost” nabrała się pewnie nie tylko ekipa TVN24, bo są one rozsyłane w mailach od kilku lat. Jak czytamy na stronie about.com, już cztery lata temu pewien Brazylijczyk Carlom Cardoso przyznał na swoim blogu, że jest autorem mistyfikacji i przewidział, że żart będzie krążył w sieci. Bloger chciał w ten sposób udowodnić, jak łatwo ludzie nabierają się na oszustwa w internecie.