Dziennikarz o nazwaniu Macierewicza przestępcą: nie wytrzymałem
To było spontaniczne, ale nie wiem, czy faktycznie wyszedłem z roli dziennikarza - mówi Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej" o nazwaniu Antoniego Macierewicza kłamcą i przestępcą. Słowa te padły podczas konferencji prasowej po prezentacji raportu podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej.
- Panie Antoni Macierewicz, chciałem powiedzieć, że jest pan kłamcą, przestępcą. W przyszłości odpowie pan przed sądem wolnej Polski za kłamstwa i szkody poczynionego państwu polskiemu oraz pojedynczym ludziom - powiedział Czuchnowski, który jako kolejny reporter otrzymał mikrofon na konferencji w siedzibie MON.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" dodał, że nie ma sensu zadawać pytań byłemu szefowi MON. - Żegnam - zakończył i wyszedł. Macierewicz nie skomentował tych słów. Poprosił o zadanie pytania przez następnego dziennikarza
Czuchnowski: szlag mnie trafił
- Co było powodem tak jednoznacznego wystąpienia? - zapytaliśmy Wojciecha Czuchnowskego kilkadziesiąt minut po konferencji prasowej podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej.
- To było spontaniczne. Szedłem na tę konferencję, jak na każdą inną - z obowiązku dziennikarskiego. Oczywiście mam wyrobioną opinię na temat tego, co robi Antoni Macierewicz i o kłamstwie smoleńskim, które uprawia. Zobaczyłem, że brnie w to kłamstwo, a nie widzi tego, że sam sobie przeczy i wypiera się swoich wcześniejszych słów. O moim wystąpieniu przesądziło jednak coś innego. Nie wytrzymałem i szlag mnie trafił, kiedy usłyszałem, że on unieważnia raport Jerzego Millera.
- To był ten moment, który przeważył o wystąpieniu na konferencji prasowej?
- Bardzo cenię Jerzego Millera i tych ludzi, którzy pracowali w tamtej komisji. Oni byli przecież - w przeciwieństwie do Antoniego Macierewicza - na miejscu katastrofy smoleńskiej i poświęcili dużo czasu na badanie tej tragedii. A teraz są regularnie niszczeni i poniżani przez tę władzę. Uznałem, że nie ma sensu zadawać Macierewiczowi pytań, bo przecież i tak uniknie konfrontacji. Stanął mi przed oczami Jerzy Miller, Maciej Lasek i prokuratorzy którzy są przez niego zwalczani. Pomyślałem też o rodzinach smoleńskich, wbrew woli których wyciągano ciała z grobów. I uznałem, że powiem to w ich imieniu.
Padły jednak bardzo mocne słowa...
- Stwierdziłem, że trzeba skończyć z tym teatrzykiem i nazywać rzeczy po imieniu. Ten człowiek nigdy nie odpowiedział w normalny sposób na żadne zarzuty. Nie poniósł też odpowiedzialności karnej za szereg naruszeń prawa, które ma na swoim koncie od ćwierć wieku, kiedy pełni funkcje publiczne.
Czy to nie było wyjście z roli dziennikarza? Takie oceny padają z ust przedstawicieli mediów.
- To faktycznie nie było zadanie pytania tylko przedstawienie stanowiska. Tylko trzeba rozstrzygnąć, czy to nie jest wyraz bezsilności dziennikarza wobec kłamstwa. Bo, co zrobili we wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda sugerując, że nie było zamachu teraz najważniejsze jest zjednoczenie przy pomniku? To, co było przez ostatnie osiem lat? Więc może to nie było jednak wyjście z roli dziennikarza?
Nie jest wykluczone, że spotka się Pan w sądzie z Antonim Macierewiczem.
- Nie boję się. Cóż, jak skończy się to w sądzie, będziemy się "boksować".
Wieczorem Wojciech Czuchnowski odniósł się do sprawy we wpisie na Twitterze. "Cieszę się, że udało mi się wywołać ważną chyba dyskusję, Uporczywe kłamstwa i unikanie trudnych pytań są wyrazem arogancji polityków. Czasem trzeba na to zareagować. Na tę konferencję szedłem bez żadnych zamiarów. Dziękuję za wszystkie opinie" - napisał.