Dziennikarka WP z Tunezji: brakuje ochrony w hotelach
- Zaostrzona ochrona hoteli zapowiadana wczoraj przez premiera Tunezji to pieśń przyszłości. Na razie na plażę hotelową wchodzi, kto chce - relacjonuje z Tunezji dziennikarka WP Marta Klimczak. Grupa pięciu osób z polskich mediów została tam zaproszona przez Biuro Turystyki Tunezji, które planowało pokazać, że w kraju jest bezpiecznie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Premier Tunezji zapowiedział zaostrzenie ochrony, ale ja tego kompletnie nie widzę. Nie ma żadnych dodatkowych patroli. Na plażę hotelową może wejść każdy, kto chce. Plażą można iść wzdłuż morza od hotelu do hotelu. Mogą też tak zrobić miejscowi. Nikt ich nie kontroluje, nie sprawdza. W Egipcie jest to niemożliwe - mówi nam nasza dziennikarka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Od dwóch dni Brytyjczycy są ewakuowani z Tunezji. Brytyjskie władze ostrzegają, że zamachy mogą się powtórzyć. My dzwoniliśmy do nasze MSZ z pytaniem, co powinniśmy teraz zrobić. Dostaliśmy odpowiedź, że za sprowadzenie nas z Tunezji odpowiada organizator wyjazdu. Polski MSZ nie organizuje w obecnej chwili sprowadzania Polaków do kraju - powiedziała Marta Klimczak.
Zaznacza jednocześnie, że komunikat MSZ z ostrzeżeniem przed podróżowaniem do Tunezji dociera do wąskiego grona odbiorców, kampania natomiast pod hasłem "Jadę tam" była zorganizowana na wielką skalę.
W piątek w Susie doszło do ataku terrorystycznego na plaży i hotel Imperial Marhaba, w którym zginęło 39 osób. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie.
Obecnie w Tunezji przebywa ok. 3 tys polskich turystów. Ich zdania są podzielone. Część osób chce wracać, bo uważa, że i tak w ogóle nie odpoczywa, a biura nie chcą takiego powrotu zorganizować. Inni natomiast żałują, że organizatorzy ich wyjazdu postanowili sprowadzić swoich turystów wcześniej do kraju.
Zobacz także: Nagranie z momentu zamachu