#dzieńdobryPolsko Leszek Miller wyjawia rzeczywisty powód przeglądu resortów
Pani premier Szydło robi to z takich samych powodów jak inni premierzy. Zawsze wynika to z potrzeby pochwalenia się osiągnięciami, zwłaszcza jeśli można się pochwalić. Prezentuje się autentyczny dorobek jednego ministra, dając innemu do zrozumienia, żeby się podciągnął - odparł były premier Leszek Miller pytany przez Kamilę Biedrzycka-Osicę, prowadzącą program #dzieńdobryPolsko, o ocenę przeglądu resortów, który rozpoczęła premier Beata Szydło.
Zdaniem Leszka Millera podczas takiego przeglądu "nikogo się nie skreśla, nikomu się nie mówi, że się nie nadaje". - Dla jednych jest to rzeczywista pochwała, a dla drugich sygnał, żeby się mobilizowali - dodał były premier.
- Myślę, że na pochwałę zasługuje sektor społeczny, m.in. minister Rafalska - odparł polityk SLD pytany o to, który minister rządu PiS zasłużył jego zdaniem na pochwałę. - Bo te decyzje, które dotyczą 500+, czy ustanowienia minimalnej stawki godzinowej, czy podwyższenia minimalnej płacy miesięcznej, czy obniżenia wieku emerytalnego, to są wszystko rzeczy słuszne - dodał.
Pytany o to, czy w związku z kosztem tych reform, nie przeraża go wizja spirali zadłużenia gospodarczego, w którą możemy wpaść odparł, że "wszystko zależy od tempa rozwoju gospodarczego". - Kiedy mówimy o długu publicznym, to zawsze trzeba się do czegoś odnieść. Podzielam zdanie Marka Belki, że wyniki za ubiegły rok są bardzo przyzwoite. Pytanie, co będzie w tym roku? - dodał polityk SLD. - Niewątpliwie mamy do czynienia ze spadkiem PKB i pan minister Morawiecki robi błąd, lekceważąc tę kwestię.
- Problemem Polaków jest to, że mają za mało pieniędzy, nierówności społeczne są zbyt wielkie - tłumaczył działania rządu Miller. Przyznał jednak rację prowadzącej program, że trzeba także zadbać o przedsiębiorców, by ci tworzyli nowe miejsca pracy dla Polaków. - Te działania trzeba prowadzić jednocześnie. Trzeba mieć pieniądze na cele socjalne. A skąd te pieniądze są? Z naszych podatków i z tempa wzrostu PKB. Czyli im więcej ludzi pracuje, oczywiście oficjalnie, a nie na czarno, tym więcej wpłacają podatków, a im wyższy PKB tym więcej kasy w budżecie - stwierdził były premier.