"Dzięki Polakom w Kosowie nikt nikogo nie zabija"
Z powodu tego, że ciągle mówimy o Iraku, Afganistanie, czasami Libanie, zapomnieliśmy o polskich żołnierzach w Kosowie i w Bośni i Hercegowinie, a to jest przecież najbliżej granic Polski. I ci żołnierze wykonują tę misję dobrze i oni wiedzą, że ich obecność w tym miejscu powoduje, że nie ma powrotu do sytuacji z lat 90., że ludzie w pewnym napięciu między sobą, ale żyją spokojnie i nikt nikogo nie zabija, nikt nikogo nie porywa, nie ma aktów przemocy - powiedział Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej.
10.08.2007 | aktual.: 10.08.2007 11:03
Sygnały Dnia: Panie ministrze, jesienią do Czadu ma pojechać polski kontyngent, 150 żołnierzy. To była propozycja Francji związana z sytuacją w Darfurze. Co oni tam mają robić? Dlaczego do Czadu, a nie do Sudanu?
Aleksander Szczygło: To wynika przede wszystkim z logistycznych uwarunkowań i operacja w Czadzie jest związana z bezpieczeństwem, zapewnieniem bezpieczeństwa uchodźców w Darfurze, na exodus których świat przyglądał się z takim spokojem, z brakiem reakcji przez wiele, wiele miesięcy. I najwyższa pora, żeby to zmienić, to znaczy to jest akcja humanitarna, a co do szczegółów, będziemy wiedzieli po uzgodnieniach w ramach kontyngentu i też po rozmowach ze stroną francuską.
Jesteśmy krajem dużym, dużym krajem europejskim, ale nie jesteśmy mocarstwem. Czy stać nas na posiadanie takiej misji obok Iraku, Afganistanu, Libanu?
- Panie redaktorze, i tak nie wypełniamy poziomu NATO-wskiego, jeżeli chodzi o zaangażowanie wojska w operacje zagraniczne, w związku z tym stać nas na to, by być tam, gdzie z punktu widzenie interesów Polski i Europy powinniśmy być i powinniśmy zapewniać bezpieczeństwo. Ja wczoraj wróciłem z Bałkanów, gdzie odwiedzałem polskich żołnierzy, którzy stacjonują w Kosowie i w Bośni i Hercegowinie. To jest taka misja, która z powodu tego, że ciągle mówimy o Iraku, Afganistanie, czasami Libanie, o której zapomnieliśmy, a to jest przecież najbliżej granic Polski. I ci żołnierze wykonują tę misję dobrze i oni wiedzą, że ich obecność w tym miejscu powoduje, że nie ma powrotu do sytuacji z lat 90., że ludzie w pewnym napięciu między sobą, ale żyją spokojnie i nikt nikogo nie zabija, nikt nikogo nie porywa, nie ma aktów przemocy. I to też są zadania dla sił stabilizacyjnych w różnych miejscach świata. A Bałkany, zawsze trudne miejsce w historii Europy, wymaga tego, żeby monitorować to, co tam się dzieje.
Rzeczpospolita wczoraj czy przedwczoraj poinformowała, że nie zostawimy irackich tłumaczy w Iraku. Chodzi o ludzi, którzy współpracowali w polskim kontyngentem. Jest przygotowywany plan ewakuacji tych ludzi.
- No, jest.
Czy to oznacza, że wyjdziemy wkrótce z Iraku?
- To nic nie oznacza, tylko oznacza tylko tyle, że dbamy o ludzi, którzy z nami współpracują.
Panie ministrze, pan kilka tygodni temu mówił w rozmowie z Sygnałami Dnia, że ta decyzja będzie zapadała, co dalej z Irakiem. Czy już...?
- Tak, znaczy ta decyzja zapadnie jesienią. Mamy do końca tego roku pięć miesięcy, jak dobrze liczę, nawet niecałe, i jesienią zapadnie decyzja w sprawie ewentualnego dalszego pobytu wojsk polskich w Iraku.