Dziecko w kajdankach za kradzież królika
Przed Wielkanocą królik nawet z dziewięciolatki może zrobić włamywacza. W piątek do gazet trafiła sprawa pewnej dziewczynki z Florydy, skutej kajdankami i odwiezionej do aresztu po oskarżeniu o kradzież królika i 10 dolarów.
Dziennik "South Florida Sun-Sentinel" zastanawia się, czy dziewięciolatki nie potraktowano zbyt surowo.
Zastępca szeryfa, wezwany na miejsce "przestępstwa" przez poszkodowaną, skuł dziecko kajdankami, odczytał mu jego prawa, zabrał do policyjnego wozu i zawiózł do izby zatrzymań dla młodocianych.
Podczas policyjnego przesłuchania zapłakana włamywaczka przyznała się do kradzieży królika. Twierdziła natomiast, że nie wzięła dwóch 5-dolarowych banknotów i drobnych, których zniknięcie także zgłoszono policji.
Według policyjnego raportu, funkcjonariusze znaleźli w pokoju dziewczynki skaczącego czarno-białego królika; sprawy pieniędzy nie udało się wyjaśnić.
Rzecznik biura szeryfa Kevin Doll uważa, że zatrzymanie i policyjne przesłuchanie, to właściwa procedura także w przypadku uczennicy trzeciej klasy. W końcu kradzież, to kradzież. "Ktoś włamał się do domu, zabrał pieniądze i królika. Nie potrzeba żadnych innych tłumaczeń. Dziewięć lat to wystarczający wiek, żeby umieć odróżniać dobro od zła" - powiedział.
Podobnego zdania jest matka dziecka, któremu skradziony został królik; kobieta domaga się surowego ukarania winowajczyni.
"Trzecioklasistkę można potraktować na różne sposoby. Nie trzeba jej od razu zatrzymywać" - sądzi natomiast obrońca z urzędu Bob Dilliger.
Dziewczynkę zwolniono z izby zatrzymań dla nieletnich około godzinę po zatrzymaniu. Nie wiadomo, czy i kiedy dojdzie do procesu.