Dzieciobójczyni czy ofiara pomyłki
Katarzyna W. przyznała się do zabójstwa córeczki. Opowiedziała policjantom, że po urodzeniu dziecka zostawiła je w reklamówce na płocie, na peryferiach Piotrkowa. Badania DNA wykazały jednak, że to nie Katarzyna W. urodziła dziecko znalezione w reklamówce - donosi "Fakt".
Sąd aresztując 24-letnią Katarzynę W. nie miał wątpliwości, że to dzieciobójczyni. Ale do prokuratury dotarły właśnie zdumiewające wyniki badań DNA zmarłego noworodka. Czy badanie mogło zawieść? A jeśli nie, to zwłoki czyjego dziecka znaleziono 7 listopada ub.r. w torbie zawieszonej na płocie przy ul. Malinowej w Piotrkowie - pisze dziennik.
Według gazety, Katarzynę W. natychmiast zwolniono z aresztu, choć oficjalnie nadal jest osoba podejrzaną. Jej rodzice twierdzą, że córka w ogóle nie była w ciąży, a do takich zeznań ją zmuszono.
Prokurator Witold Błaszczyk z Piotrkowa powiedział "Faktowi", że badania DNA będą powtórzone, bo może doszło do pomyłki. Dodał przy tym, że nigdy nie słyszał o takim przypadku. (PAP)